Nowe tropy w sprawie Szalonych Zabójców z Brabancji, którzy wymordowali w Belgii 28 osób
Nowe tropy w sprawie Szalonych Zabójców z Brabancji, którzy wymordowali w Belgii 28 osób Nowe tropy w sprawie Szalonych Zabójców z Brabancji, którzy wymordowali w Belgii 28 osób

Od kiedy Belgowie stracili Kongo, kraj wciśnięty między Francję, Luksemburg, Niemcy i Holandię znowu stał się niewielkim państwem zachodnioeuropejskim, w którym toczyły się zarówno małe, lokalne sprawy, jak i wielkie, europejskie intrygi. Co jakiś czas Belgią wstrząsały skandale pedofilskie, korupcyjne oraz polityczne, ale życie poddanych króla Filipa I Koburga zostało naprawdę wywrócone do góry nogami na początku lat 80. Sprawiła to kilkuosobowa grupa morderców, która skutecznie sterroryzowała prowincję Brabancja.

Okrucieństwo nie do przyjęcia

Z zimną krwią członkowie gangu zamordowali 28 osób, a ponad 20 ranili. Mimo, że nie byli zamaskowani, w biały dzień okradali sklepy, napadali na restauracje, torturowali ludzi i zabijali dzieci, byli nieuchwytni i nigdy nie postawiono ich przed sądem. Po ich brutalnych akcjach w latach 1982 – 1985 pozostała wciąż niezaleczona trauma wśród mieszkańców kraju.

Pierwsze napady

Pierwszy rozbój miał miejsce 13 marca 1982 roku, gdy dwóch mężczyzn uzbrojonych w jedną strzelbę próbowało obrabować sklep w Dinant. Miesiąc później skradziono dwa auta, Austina Allegro i Volkswagena Santanę. Naoczni świadkowie, policja oraz media zaczęły nazywać złodziei „Gangiem Brabancji”. W mediach niderlandzkojęzycznych zwano ich także Gangiem z Nijvel. Między marcem, a sierpniem tego samego roku wyspecjalizowali się oni w drobnych napadach na sklepy spożywcze i restauracje.

Przemoc nasiliła się 14 sierpnia, kiedy podczas rabowania francuskiego sklepu spożywczego członkowie gangu wdali się w strzelaninę z policją, w wyniku której ranili dwóch oficerów.

30 września 1982 roku w biały dzień już trzech uzbrojonych przestępców dokonało napadu na sklep z bronią w Brukseli. Gdy znaleźli się w środku, sterroryzowali klientów i pracowników, a następnie zaczęli plądrować półki. Wkrótce w policyjnej strzelaninie jeden z oficerów zginął, a dwóch pozostałych zostało poważnie rannych.

Eskalacja przemocy

23 grudnia policja odkryła w Beersel Inn zwłoki dozorcy Jose Vandena Eynde. Ten emerytowany taksówkarz był przed śmiercią torturowany i prawdopodobnie miał jakiś związek z ostatnim rabunkiem w mieście. Na wstępnym etapie dochodzenia władze nie były przekonane, że wszystkie przestępstwa są ze sobą powiązane. W końcu gang kradł losowo samochody, a nawet kawę, wino, czy inne przypadkowe przedmioty. O udział w morderstwie dozorcy początkowo podejrzewano jednego z hiszpańskich strongmanów.

Zbrojna frakcja prawicy?

Jeden z pierwszych przełomów w sprawie Brabant Killers miał miejsce dopiero w 2014 roku. Belgijska policja przesłuchiwała Michela Liberta, który był kiedyś nr 2 w neonazistowskiej organizacji terrorystycznej Westland New Post (WNP), działającej w Belgii w latach 1981 – 1984.

WNP miało bliskie powiązania z Front de la jeunesse, belgijską prywatną milicją, która miała na swoim koncie akty rasistowskie, w tym m.in. zamordowanie Francuza pochodzenia algierskiego w 1980 roku. WNP specjalizowało się w atakach na kawiarnie i restauracje imigrantów, a także na osoby pochodzenia "nieeuropejskiego".

W latach 90. kilku byłych członków WNP i innych organizacji prawicowych, wyjawiło dziennikarzom BBC, że byli zachęcani do przeprowadzania ataków zbrojnych przez wojskowych z NATO, a Brabant Killers również brali w nich udział. Wpisywały się one w struktury tajnej włoskiej organizacji Gladio, której zadaniem było zwalczanie komunizmu w Europie.

Herb Gladio z mottem: W ciszy służę wolności. 

Według kilku źródeł, CIA sponsorowała i uzbrajała prawicowe grupy terrorystyczne we Włoszech, Belgii i Francji, by terroryzowały one organizacje lewicowe. Operacja Gladio jest obarczana winą za okres wzmożonego terroryzmu we Włoszech, zwany „Latami ołowiu” (Anni di piombo). Mimo, że operacja Gladio jest nadal przedmiotem śledztw i dyskusji, Michel ​​Libert nie został oskarżony o żadne przestępstwo i zwolniono go po przesłuchaniu.

Koszmar roku 1983

Zaciekłość Brabantczyków osiągnęła apogeum w 1983 roku. Kilka dni przed 9 stycznia członkowie gangu zamordowali taksówkarza Angelou Constantina i wrzucili jego ciało do bagażnika. Kiedy policja znalazła ciało kierowcy, wśród śladów zabezpieczyła niedopałek papierosa. Mimo, że został przeanalizowany pod kątem DNA, sprawa utknęła w martwym punkcie.

Ponad miesiąc później trzech zamaskowanych mężczyzn zaatakowało sklep spożywczy w Genval. Przez resztę lutego Brabant Killers brali udział w kilku zbrojnych napadach i kradzieżach samochodów, w których wyjątkowo nikt nie zginął. Ta pozytywna seria skończyła się 3 marca. Tego dnia trzech uzbrojonych przestępców zaatakowało sklep w Halle. Kierownik został zabity po tym, jak otworzył sejf. Świadkowie, którzy przeżyli napad, powiedzieli, że napastnicy wielokrotnie strzelali na oślep. To lekceważące podejście do życia przypadkowych, nieuzbrojonych cywilów, stało się wkrótce cechą rozpoznawalną grupy.

7 maja 1983 r. ze sklepu spożywczego w Houdeng-Gougnies w Belgii skradziono około 20 tysięcy dolarów. W kolejnej akcji gangu – rozboju w warsztacie samochodowym, przestępcy zgarnęli równie niewielką sumą zważywszy na ich uzbrojenie i możliwości. Gdyby napadli na bank, zarobek byłby nieporównanie wyższy, zatem można podejrzewać, że chodziło im jedynie o sianie terroru, a nie o pieniądze.

10 września Zabójcy z Brabancji bezczelnie włamali się nocą do fabryki tekstyliów, należącej do Wittock-Van Landeghem, która właśnie rozpoczęła produkcję najnowocześniejszych kamizelek kuloodpornych dla belgijskiej policji. W sumie skradziono zaledwie siedem kamizelek. W trakcie akcji zabito nocnego stróża, poważnie raniono jego żonę, a przypadkowych świadków zastraszano strzałami z broni.

Tydzień po napadzie gang nie próżnował – obrabował supermarket Colruyt. Ich łup składał się z pięciu czekolad, pięciu kanistrów oleju z orzeszków ziemnych, pięciu kanistrów oleju kukurydzianego, dziesięciu 2 i pół kilogramowych opakowań kawy oraz czterdziestu małych paczek kawy Marago. Po przybyciu policji bandyci wzięli zakładników – parę, która właśnie parkowała białym mercedesem. Wkrótce rozpoczęła się strzelanina, w której zginął jeden policjant, a drugi został ciężko ranny. Brabant Killers zabili zakładników i uciekli ich samochodem, którym potem staranowali policyjną blokadę.

Rok 1983 w wykonaniu gangu wszedł w finałową fazę, w której nie obyło się bez kolejnych ofiar. 2 października obrabowano restaurację w Ohain, a uwolnionego początkowo przez napastników właściciela zastrzelono na ulicy. Pięć dni później w Beersel grupa zaatakowała sklep spożywczy sieci Delhaize, zraniła trzech klientów i zabiła kierownika. 

Ostatnia zbrodnia 1983 roku miała miejsce 1 grudnia w małym miasteczku Anderlues. Tym razem cel był nietypowy – sklep jubilerski i rezydencja właścicieli.

Trzech niezamaskowanych sprawców zastrzeliło kobietę Marie Szymusik oraz jej uzbrojonego męża Jeana. Córkom jubilerów polskiego pochodzenia, które były w domu w czasie napadu, nic się nie stało, dzięki czemu pozyskano od nich rysopisy morderców. Nawet w tym przypadku gang nie obłowił się zgarniając jedynie przypadkowe fanty.

Mroczny wrzesień 1985

Z nieznanych przyczyn Brabant Killers odpuścili sobie cały rok 1984. Kiedy wrócili we wrześniu, byli jeszcze bardziej rządni krwi. 27 września zaatakowali supermarket w Braine l'Alleud. Tym razem zanim weszli do sklepu, zastrzelili jednego z klientów, a potem ich zakładnikiem zostało dziecko, które w końcu wypuścili. Gdy znaleźli się już w sklepie, zabili mężczyznę, który ich zdaniem zbyt wolno kładł się na podłogę.

Podczas ucieczki zaczęli strzelać do parkującej furgonetki. Kule trafiły kierowcę, który zginął na miejscu, a także dosięgnęły jego dziecko na tylnym siedzeniu. Łącznie trzy osoby straciły życie.

Pół godziny potem zaatakowali sklep spożywczy w Overijse. Z niewiadomych przyczyn jeden z bandytów zabił dziecko bawiące się w pobliżu.

Kiedy we trzech weszli do sklepu zaczęli swój popisowy numer – strzelanie na oślep oraz do klientów, których zauważyli. Wzięli jednego zakładnika, którego zabili w trakcie ucieczki. Podczas tego ataku zginęło pięć osób.

Te zbrodnie przeraziły belgijską opinię publiczną, która zaczęła wywierać nacisk na premiera Wilfrieda Martensa. W tym samym roku Belgia zmagała się też z organizacją terrorystyczną zwaną Walczące Komórki Komunistyczne (CCC), która zdetonowała 24 bomby wymierzone w banki oraz centra NATO.

Ostatni napad

Ostatnia zbrodnia gangu z Brabancji okazała się najbardziej makabryczna. 9 listopada 1985 roku uzbrojeni w strzelby typu pump action zaatakowali supermarket znanej już im sieci Delhaize w miejscowości Aalst. 

Przed sklepem rozpętało się piekło, gdy bandyci, którzy mieli osobliwie pomalowane farbą twarze, otworzyli ogień na parkingu. Na miejscu zginęła prawie cała rodzina; ojciec, matka i dziewięcioletnia dziewczynka. Przy życiu został poważnie raniony w nogę David Van de Steen, młodszy brat, którego wychowali potem dziadkowie. Dziś jest adwokatem zajmującym się ofiarami brutalnych przestępstw. Jego historię opowiada mocny belgijski dramat z 2018 roku pt. Nie strzelać. 

Podobnie jak we wrześniowych napadach, zabójcy strzelali do przypadkowych klientów. Kilku świadków zeznało policji, że jeden z morderców uśmiechał się zabijając niewinne ofiary. W Aalst zginęło 8 osób.

Olbrzym, Zabójca i Staruszek

Powyżej znajdują się portrety pamięciowe zawieszone na oficjalnej stronie belgijskiej policji. Widać na nich sześć osób, ale podczas większości przestępstw gang atakował trzyosobową grupą. Nie wiadomo, czy członkowie Brabant Killers zmieniali się. Naocznym świadkom udało się dość dobrze opisać co najmniej trzech gangsterów.

Jeden z nich o ksywie „Olbrzym” miał prawie 2 metry wzrostu i został określony jako przywódca. Jego cechą szczególną było znamię na szyi.

Drugi miał ciemną karnację i dostał pseudonim „Zabójca”. To właśnie on uśmiechał się podczas strzelania. Podobnie jak Olbrzym był wysokim mężczyzną, a w jego sposobie wysławiania się doszukano się czystej francuszczyzny. Ustalono, że był odpowiedzialny za co najmniej 20 morderstw gangu.

Ostatnim był człowiek określany jako „Staruszek”. Był kierowcą grupy. W przeciwieństwie do pozostałych mógł mieć około 50 lat i był niskiego wzrostu.

Mapa wszystkich ataków gangu

Wyznanie na łożu śmierci

Przez lata belgijscy detektywi głowili się nad Brabant Killers. Ich zdolność posługiwania się bronią palną sugerowała, że mogli być byłymi lub obecnymi żołnierzami.

Na początku 2017 roku miało miejsce nietypowe zdarzenie. Brat zmarłego w 2015 roku mężczyzny z Aalst udał się na policję. Tam zeznał, że na łożu śmierci jego brat, Christiaan Bonkoffsky, przyznał się, że jest jednym z trzech zabójców, znanym jako Olbrzym. Najbardziej szokujące było to, że ów mężczyzna okazał się być belgijskim policjantem. Do 1981 roku służył w elitarnej jednostce antyterrorystycznej Direction des Unités Spéciales (DSU), powstałej w odpowiedzi na masakrę w Monachium w 1972 roku.

Christiaan Bonkoffsky

Brat Bonkoffsky'ego powiedział, że po wyrzuceniu z jednostki specjalnej, bratu zawalił się świat. Jego poglądy stały się ekstremistyczne i rozważał przeprowadzenie w Belgii zamachu stanu. W październiku 2017 roku The Guardian zacytował belgijskich funkcjonariuszy, którzy stwierdzili, że próbki śliny pobrane od Bonkoffsky'ego już w 2000 roku dały wyniki negatywne w porównaniu z próbkami pobranymi na miejscach zbrodni.

Policja podejrzewa, że drugi z członków, „Zabójca”, został zastrzelony w listopadzie 1985 roku, chociaż nie ma na to żadnych dowodów.

Wszyscy podejrzani

Inni podejrzani w sprawie Brabant Killers to dwóch byłych funkcjonariuszy: Madani Bouhouche i Robert Beijer, znany przestępca Philippe De Staercke, narkoman i gwałciciel Patrick Haemers oraz były dyrektor więzienia Jean Bultot. Bouhouche i Beijer byli zaangażowani w nielegalną sprzedaż broni dla belgijskich organizacji ekstremistycznych. Bultot i De Staercke byli rzekomo związani z bandą złodziei klejnotów, których modus operandi był podobny do Zabójców z Brabancji. Jeśli chodzi o Haemersa, zanim popełnił samobójstwo w belgijskim więzieniu w 1993 roku, był on znany jako przywódca porywaczy premiera Belgii Paula Vandena Boeynantsa.

Czerwiec 2020 roku

We wtorek, 16 czerwca, belgijska policja opublikowała powyższe zdjęcie na polecenie sądu. Pod fotografią czytamy, że mężczyzna stojący ze strzelbą Spas 12 włoskiej firmy Franchi, jest poszukiwany w związku ze śledztwem dotyczącym Brabant Killers. Fotografia powstała w 1982 roku. Belgijskie władze zaapelowały też do wszystkich, którzy mogą udzielić jakiejkolwiek informacji na temat mężczyzny ze znamieniem naczyniowym płaskim wielkości 3,5 centymetra. Właśnie to znamię widzieli na szyi świadkowie jednego z napadów. Apel funkcjonariuszy oznacza, że policja nie do końca wierzy w historię Bonkoffsky'ego, bo nadal wydaje się poszukiwać Olbrzyma.

Jeśli Belgowie nie zmienią prawa, o co wnoszą obywatele oburzeni skrajną nieudolnością policji, zbrodnie grupy ulegną przedawnieniu w 2025 roku. Władze są zdeterminowane, by w końcu rozwiązać sprawę i skazać morderców, jeśli jeszcze żyją.

Sieć supermarketów Ahold Delhaize, której klienci i pracownicy w latach 80. ucierpieli w wyniku napadów Szalonych Zabójców z Brabancji, oferuje nagrodę wysokości ćwierć miliona euro za jakiekolwiek informacje w tej wciąż nierozwikłanej sprawie. 

źródło: [1][2][3]

0.14287090301514