
Wystarczyło podjechać pod „statek kosmiczny” zapłacić pracownikowi stacji za żądaną ilość paliwa, po czym od „ufo” odłączała się dysza tankująca z wężem i można było swobodnie tankować.
To niesamowite, ale już w latach siedemdziesiątych w Związku Radzieckim stosowano niezwykłe, futurystyczne rozwiązania konstrukcyjne. Na terenie dzisiejszej Ukrainy, a dokładnie w Kijowie funkcjonowały dwie stacje rodem z komiksowych produkcji Marvela.
Stacje te nosiły wspólną nazwę „Japonka” i odnosiła się do koncepcji „sky pumps” zapożyczonej z Japonii, gdzie stosowano to rozwiązanie w latach 60- tych i 70- tych, choć w przypadku ZSRR prędzej możemy mówić o szpiegostwie przemysłowym.
Oprócz niezwykłego wyglądu stacji, której budowa przypominała parkujący statek kosmiczny na specjalnej konstrukcji, można było zauważyć bardzo praktyczne rozwiązanie: nieważne, z której strony dystrybutora zatrzymałeś samochód. Zawsze robiłeś to dobrze.
Po prostu węże tankujące zwieszały się z „ufo”, dzięki czemu miałeś swobodę manewrowania i tankowania.
Wystarczyło podjechać pod „statek kosmiczny” zapłacić pracownikowi stacji za żądaną ilość paliwa, po czym od „ufo” odłączała się dysza tankująca z wężem i można było swobodnie tankować.
W ten sposób uniknięto trwających do dziś zmagań z przeciąganiem węża, rozplątywaniem go, nie mówiąc o właściwym zaparkowaniu samochodu po właściwej stronie dystrybutora.
Co się stało, że to futurystyczne i praktyczne rozwiązanie nie doczekało się upowszechnienia?
Bezpieczeństwo. Okazywało się, że częste użytkowanie wiąże się z rozszczelnieniem uszczelek. Wiąże się to ze skapywaniem paliwo, przez co powstaje istotne ryzyko powstania pożaru. Poza tym koszty budowy tego typu stacji okazały się wyższe, niż początkowo planowano.
Ostatecznie projekt „Japonek” został porzucony, choć tego typu konstrukcje są wciąż obecne w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie