
Większość z nas zna lub przynajmniej kojarzy historię o Alicji w Krainie Czarów. Książka Lewisa Carolla opowiada o dziewczynce, która podążając za królikiem, trafia do magicznego świata, gdzie kwiaty śpiewają, zwierzęta mówią, a po zjedzeniu specjalnego ciastka bohaterka rośnie lub kurczy się w ekspresowym tempie. To tylko krótki zarys tego, co dzieje się w tej opowieści.
©Disney
Co ciekawe, tytułowa Alicja posłużyła także za nazwę zaburzenia psychicznego, ponieważ ludzie cierpiący na nie doświadczają objawów bardzo podobnych do tego, co dzieje się w książce. Osoby z zespołem Alicji w Krainie Czarów (inaczej syndromem Alicji w Krainie Czarów, Alice in Wonderland Syndrome – AIWS) mogą doświadczać halucynacji oraz iluzji związanych z percepcją ciała, poczuciem czasu i prędkości. Syndrom ten najczęściej spotyka się u dzieci w wieku 5-10 lat oraz u osób dorosłych, cierpiących na migreny z aurą.
Podczas rozmów z lekarzami, chorzy w różny sposób opisywali swoje objawy. Niektórzy mieli wrażenie, że ich ciało kurczy się lub powiększa. Innym wydawało się jakby części ich ciała (np. uszy, ręce, nogi) gwałtownie rosły. Taka osoba może też odczuwać zaburzenia równowagi, inaczej postrzegać tekstury czy odbierać dźwięki - podłoga może np. wydawać się gąbczasta, a kanapa jak zrobiona z kamienia, dźwięki dalekie i przytłumione lub bliskie, głośne i agresywne. Przedmioty mogą wydawać się większe lub mniejsze niż w rzeczywistości, schody i korytarze niekiedy opisywane były jako bezkresne. Chory może mieć też silne uczucie bycia śledzonym, kontrolowanym przez coś nieokreślonego.
Ataki trwają zwykle od kilku do kilkunastu minut i pojawiają się niezależnie od pory dnia, jednak najczęściej obserwuje się je rano, tuż po przebudzeniu. Później wszystko wraca do norrmy. Warto tu podkreślić, że osoby dotknięte tym zaburzeniem nie tracą kontaktu z rzeczywistością, są świadome, że ataki zniekształcają ich postrzeganie. Rzadko jednak zgłaszają się do psychologa, ponieważ obawiają się zdiagnozowania choroby psychicznej. Syndrom Alicji w Krainie Czarów nie jest jednak chorobą psychiczną, a zaburzeniem.
Ciekawostką jest też, że według niektórych źródeł, powieść Lewisa Carolla była wynikiem jego choroby. Pisarz cierpiał na migreny z aurą, które wiązały się z objawami, takimi jak mroczki przed oczami, błyski światła i zaburzenia ostrości w polu widzenia, a nawet chwilowe utraty wzroku. Aura migrenowa zmieniała też postrzeganie jego własnego ciała, niekiedy wpływała na poczucie czasu. Stąd być może nazwanie tego zaburzenia Syndromem Alicji w Krainie Czarów. Pierwsze przypadki zostały opisane w latach 50. XX wieku przez amerykańskiego neurologa C. Lippmana, jednak z pomysłem nazwy wyszedł psychiatra John Todd, który w 1955 roku opisał 5 przypadków chorych na migrenę i padaczkę, skarżących się na specyficzne dolegliwości poprzedzające atak i powiązał je z historią małej Alicji.
© Teatr Lalek w Warszawie
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie