Reklama

"W lesie dziś nie zaśnie nikt" na Netfliksie - jak przedstawia się "pierwszy polski horror"?

21/03/2020 19:36

Z racji na obecne wydarzenia, "W lesie dziś nie zaśnie nikt", reklamowane jako pierwszy polski horror, nie doczekało się swojej premiery kinowej. Producenci postanowili jednak nie poddawać się kwarantannie i swoje dzieło dostarczyli w innej formie. Tym sposobem film wylądował na Netfliksie, dzięki czemu można przekonać się na własnej skórze czy produkcja ma z horrorem coś wspólnego. Samo określenie "pierwszy polski horror" jest moim zdaniem tutaj trochę na wyrost, ponieważ pojawiło się w naszym kinie już kilka takowych. Można jednak mówić tu o "pierwszym polskim slasherze". Przyjrzyjmy się zatem tej produkcji.

Fabuła jest dość oczywista już po samym zwiastunie. Mamy do czynienia z najprostszym schematem slashera: grupka nastolatków trafia na obóz w lesie, który w zamyśle ma być dla nich detoksem od internetu. Tutaj trzeba przyznać, że taki koncept w pewnym sensie pomaga fabule, ponieważ historia nie miałaby prawa się rozgrywać, tak jak się rozgrywa, gdyby bohaterowie mieli dostęp do komórek czy innych urządzeń. Na tym ciekawe rozwiązania się kończą. Opowieść bazuje na bardzo archetypicznych postaciach, widzianych niejednokrotnie w wielu slasherach: mamy Wieniawę, która w zamyśle jest trochę mroczna i tajemnicza, sportowca, nerda, blondynkę i ironicznego typka. Opiekunką tej grupy jest twarda babka, która chodzi po lasach, niczego się nie boi i przygotowana jest na wszystko, oczywiście poza tym, co następuje w fabule. Jak to wszystko się potoczy, wie każdy, kto widział w życiu więcej niż jeden slasher.

Zacznijmy od wad tej produkcji, bo tych trochę się znajdzie. Przede wszystkim, historia bazuje na kliszach. Twórcy nie zdecydowali się zmieszać trochę w tych schematach, aby zrobić coś poza udowodnieniem, że Polacy też mogą kręcić slashery. Brakowało mi trochę zabawy z konwencją, którą możemy zobaczyć np. w Cabin in the Woods. Znajdzie się też kilka dziur fabularnych i momentów, w których coś się nie klei. Sam pretekst do "stworzenia" antagonistów wytłumaczony jest tak, że w zasadzie nie ma sensu. Moim zdaniem można było albo w ogóle nie tłumaczyć skąd te postacie się wzięły, albo wymyślić coś bardziej konkretnego. Zresztą takich nielogiczności znajdzie się więcej. Pewne zachowania bohaterów nie są do końca umotywowane, a ich decyzje momentami zwyczajnie głupie, ale to akurat można zrzucić na fakt, że w slasherach o logikę aż tak bardzo nie chodzi. Jakby nie patrzeć, jest to kino klasy B. Realizacja dźwięku też nie trzyma się najlepiej - niewyraźne dialogi w polskich filmach to już chyba tradycja. Pochrupać popcornu czy chipsów tutaj nie możemy, bo z dużym prawdopodobieństwem przegapimy, co dana postać mówi. O ile główni bohaterowie są napisani poprawnie, o tyle tych drugoplanowych można było minimalnie dopracować - ich aktorstwo momentami też trochę kuleje. 

A teraz zalety. Tutaj zależy, czego szukacie, oglądając slashery. Ja przede wszystkim oczekuję od takiego kina komediowej rozrywki i zabawy, niżeli faktycznie poczucia grozy. Nie można odmówić twórcom, że ten film jest zabawny, ale trudno tutaj kłócić się z tym, że został tak zrobiony świadomie. Nie wygląda to tak, jakby coś tam nie wyszło i jest to tak głupie, że aż śmieszne. Nawet jeśli pojawiają się "straszne momenty", to w wielu miejscach są przełamywane jakimś żartem. Warto tutaj podkreślić - to nie jest tragiczny film. Jeśli lubicie slashery, to znajdziecie w nim od groma nawiązań do klasyki gatunku, jak np. Teksańska masakra piłą mechanicznąPiątek trzynastegoDroga bez powrotu czy Halloween. Sam reżyser przyznał zresztą, że jest to swego rodzaju hołd dla tych klasycznych slasherów. Mi osobiście najbardziej podobało się nawiązanie do Krzyku Wesa Cravena, a konktretnie do zasad rządzących tego typu filmami - jeden z bohaterów w kilku scenach powtarza coś w stylu "to jest jak w horrorze, nie powinniśmy tak robić". Moim zdaniem jest to dzieło realizacyjnie spełnione. Momentów gore znajdziemy całą masę, krew leje się gęsto. Sposoby zadawania śmierci nie są może kreatywne, ale na pewno efektowne i też poniekąd nawiązują do klasyki. Co do głównych bohaterów - w niektórych przypadkach aktorsko jest całkiem nieźle. Julia Wieniawa pokazuje się z całkiem innej strony niż w swoich dotychczasowych rolach, co moim zdaniem wyszło jej na plus. Na uwagę zasługuje też Michał Lupa, grający nerda Julka - jest to chyba najsympatyczniejszy z bohaterów. Na pewno lepiej ogląda się slasher, kiedy mamy komu kibicować, a ta dwójka spełnia to zadanie. 

Podsumowując - fajnie, że ten film powstał, bo jest to coś nowego na naszym polskim podwórku. Z drugiej strony, jeśli odetnie się tę łatkę "jak na polskie kino", to oczywiście, ten film nie oferuje nam nic nowego. Jeśli natomiast nie lubicie produkcji z tego podgatunku, to ten nie zmieni magicznie waszego zdania. Na pewno nie zabraknie osób, które się od tego filmu odbiją. Mimo wszystko, jeśli należycie do fanów slasherów, warto zapoznać się z tą produkcją, choćby po to, żeby móc narzekać, że "coś nie wyszło". 

Źródło: [1][2][3]

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do