
Widzieliśmy to wielokrotnie w filmach historycznych. Dwie wrogie armie spotykają się i zaczyna się rzeź. Nie zważając na instynkt samozachowawczy wszyscy niemal na oślep wyrzynają się nawzajem i nie wiadomo, kto swój, a kto wróg. Powstaje chaos jak podczas hardkorowego moshowania pod sceną. Leje się krew, a główny bohater stacza w okrutnej zamieci indywidualny pojedynek ze swoim największym wrogiem. Ile to ma wspólnego z prawdziwą bitwą? Skąd żołnierze zachowywali orientację w terenie i nie zabijali swoich? Czy walka na pierwszej linii frontu to zawsze była misja samobójcza?
Zacznijmy od tego, że takie sceny są wymyślone na potrzeby kina.
Ludzie na ogół nie lubią umierać, poważnie się ranić i kaleczyć. Wszyscy chcą wrócić bez szwanku do domów, rodzin i przyjaciół. Nazywa się to instynktem przetrwania.
Rectangle w artykule 1Dlaczego średniowieczni wojownicy mieliby go nie mieć? Walka wszystkich ze wszystkimi to pewna śmierć, w której nie ma znaczenia jak duże masz umiejętności – nie możesz ich nawet pokazać, bo wróg jest wszędzie, a para oczu tylko jedna. To dobrze wygląda w Braveheart, Wikingach, czy Troi, ale nie przedstawia prawdziwej walki. Pod tym względem więcej realizmu jest w grze Total War niż filmach historycznych.
Jeśli walczysz w wielkiej bitwie sztuka wojenna mówi, że najlepiej jest mieć wroga przed sobą, a obok siebie sojuszników. To nie przypadek, że wiele antycznych kultur udoskonaliło system walki. To dlatego powstała grecka falanga, czyli zwarty szyk bojowy oraz popularny w Średniowieczu mur tarcz.
Grecka falanga, model 3D
Jak wyglądała średniowieczna bitwa?
Wiadomo, że aby wygrać bitwę, nie wystarczy wydać rozkazu do walki. Żołnierze muszą pilnować, gdzie przebiega linia frontu i walczyć w szyku. Najbardziej naturalną formacją jest formacja liniowa. Im większa bitwa, tym ważniejsze staje się utrzymanie szyku liniowego (jak w marynarce wojennej). Jeśli wróg zrobi w nim wyłom i przedrze się do środka, można zastosować manewr flankowania, czyli oskrzydlenia. Ale to oznacza, że bitwa zmierza ku końcowi i wtedy faktycznie może pojawić się chaos związany z przyszpileniem i wykańczaniem przeciwnika.
Rectangle w artykule 3 Bilboard w artykule 1Bitwa pod Grunwaldem, Jan Matejko
Ale wróćmy do taktyki liniowej.
Według niej w bitwie walczy pierwszy szereg żołnierzy (czasem drugi i trzeci), a pozostałe szeregi niejako czekają na swoją kolej. Oczywiście mogą strzelać z łuku, czy w inny sposób atakować wroga ponad głowami swojej armii. Mogą także zamieniać się z pierwszym szeregiem, jeśli ten słabnie.
Szyk liniowy pruskiej piechoty w czas bitwy pod Hohenfriedebergiem
Teoria pulsująca
Kilku historyków (m.in. A. Goldsworthy, P. Sabin) optuje za interesującą „pulse theory”, która wyjaśnia dynamikę bitwy. Krótko mówiąc, polega ona na tym, że armie spotykają się i biorą udział w walce liniowej. Pierwsze szeregi ścierają się ze sobą, po czym odstępują od siebie, by wymienić rannych, czy przegrupować się. Takie zbliżanie i oddalanie wojsk jest wielokrotnie ponawiane, bo jak wiemy dawne bitwy trwały długie godziny. Nie występuje to systematycznie na całej linii frontu i nie ma w tym czasowej regularności – stąd nazwa „teoria pulsująca”.
Badacze dowodzą, że przeciętny żołnierz nie byłby w stanie fizycznie i psychicznie wytrzymać wielogodzinnej ustawicznej walki, dlatego teoria atakowania i wymieniania się jest najbardziej prawdopodobna.
Rectangle w artykule 4 Bilboard w artykule 3Jednym z najciekawszych współczesnych przykładów bitwy zgodnej z "teorią pulsującą", jest potyczka na Papui Nowej Gwinei zarejestrowana przez kamery. Widzimy jak wojownicy stosują swoisty taniec wobec wciąż zmieniającej się linii frontu.
Zwykle zwycięskie strony średniowiecznych potyczek ponosiły niewielkie straty, chociaż ustalenie dokładnej liczebności wojsk i ofiar jest dzisiaj niemożliwe. Odpowiedzialni za to są kronikarze, którzy podawali przesadzone liczby i regularnie zwielokrotniali siły przeciwnika, by podkreślić wagę zwycięstwa lub wytłumaczyć klęskę. Najkrwawsze jatki występowały najczęściej podczas ucieczki wroga, bo łatwiej jest zabijać uciekających niż podczas walki twarzą w twarz.
Bitwa pod Azincourt
Jak widzimy, historyczne bitwy odbiegały od tych filmowych. By jeszcze bardziej przybliżyć zachowanie dawnego żołnierza w czasie walki, wyobraźmy sobie, że nim jesteśmy.
Stoisz na jakimś polu daleko od domu. W słońcu lub zimą. Masz na sobie ciężką zbroję. Nie wiesz, co się dzieje kilometr od ciebie, ale masz nadzieję, że dowódcy wiedzą. Czujesz napięcie, żołądek podchodzi do gardła. Wszyscy są spoceni. Nie ma czym oddychać. Nagle ktoś obok ciebie dostaje oszczepem. Nie wiesz, czy to znaczy, że przegrywacie, czy nie. Przesz do przodu, może nawet czujesz, że wygrywasz, bo wróg się cofa. Nagle okazuje się, że cała twoja flanka została pokonana. Widzisz, że twoi uciekają. Nie wiesz, czy uciekać, czy im pomagać.
I jedynie pod takim indywidualnym względem historyczna bitwa to chaos.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie