
Lo Manh Hung zyskał sławę podczas ofensywy Tet w 1968 roku. Często można go było zobaczyć, jak podąża za oddziałami ARVN w głąb kontrolowanej przez Wietcong części Sajgonu, aby robić zdjęcia i sprzedawać je mediom.
Miał ledwie dwanaście lat, gdy stał się bohaterem swojego kraju. Lo Manh Hung był pierwszym reporterem wojennym, który odkrył pasję fotografowania dzięki swojemu ojcu, Lo Vinghowi.
Był 1968 roku, a w jego rodzinnym Wietnamie trwała okrutna wojna. To wtedy dwunastoletni chłopak z aparatem w dłoni udokumentował słynną ofensywę w Tet i stał się tym samym najmłodszym korespondentem wojennym w historii.
Zanim tak się stało, musi cofnąć się w czasie do momentu, w którym fotografia stała się wszystkim co najważniejsze dla naszego bohatera.
Wszystko zaczęło się w Wietnamie Północnym, gdzie przyszedł na świat ojciec Lo Manh Hunga, absolwent literatury i sztuki na jednym z francuskich uniwersytetów. Niestety proza życia sprawiła, że mężczyzna postanowił zarabiać na życie w inny sposób: został fotografem oraz operatorem kamery.
Przez lata podróżował i robił zdjęcia w Indochinach, a ożenił się dopiero w wieku 43 lat. Kilka miesięcy później wraz z narzeczoną uciekł przed komunistami z północy i przybył do Sajgonu.
Lo Vinh zarażał syna pasją „od zawsze”.
Dzień pracy rozpoczynał się o piątej rano i kończył późnym wieczorem.
Najważniejszy dzień w życiu małego Lo miał początek w osobistej tragedii jego ojca, który podczas dokumentowania zamieszek w Sajgonie (1967 rok) został ranny.
Wsiadali na motocykl i relacjonowali wszystko, czym żyło miasto: oficjalne wydarzenia rządowe, śluby, przyloty na lotniska, imprezy, pożary i inne zdarzenia, które mogą trafić na pierwsze strony gazet.
Lo Manh Hung był nie tylko fotografem. Szybko poznał tajniki wywoływania i drukowania filmów, a następnie został sprzedawcą- kurierem, sprzedającym świeże odbitki lokalnym mediom. Aż nadeszła wojna.
Lo Manh Hung – bo o nim mowa – otrzymywał od agencji AP dziesięć dolarów za jedno zdjęcie, dzięki czemu chłopak mógł wesprzeć swoją ubogą rodzinę. Ta kwota starczała, by państwo Hung mogli funkcjonować przez cały miesiąc.
Jak to możliwe, że dziecko dokumentowało okrucieństwa wojny? Dokładnie nie wiadomo, ale możemy przypuszczać, że w świecie, w którym ludzkie życie nie przedstawiało żadnej wartości, a bestialskie zachowania stały się normą społeczną, 12- letni fotograf był ostatnim, czym mogliby przejmować się żołnierze walczących stron.
Zdarzało się jednak, że chłopak był zatrzymywany przez służby bezpieczeństwa Sajgonu, jednak udawało mu się wykaraskać z opałów, by po chwili wpadać w jeszcze większe tarapaty.
Pomagał mu w tym niski wzrost, jak to u dziecka, dzięki któremu mógł przemykać się niepostrzeżenie przez zaułki, przeciskać przez gruzy i niepostrzeżenie pokonywać zapory wydawało się nie do przejścia. Albo przeciskać na czworakach przez tłum, czego jego dorośli konkurenci nie byli w stanie zrobić.
Lo Manh Hung zyskał sławę podczas ofensywy Tet w 1968 roku. Często można go było zobaczyć, jak podąża za oddziałami ARVN w głąb kontrolowanej przez Wietcong części Sajgonu, aby robić zdjęcia i sprzedawać je mediom.
Koniec końców chłopak uciekł wraz ze 130 tysiącami rodaków z Wietnamu do Stanów Zjednoczonych. W czasie inwazji sił Wietnamu Północnego na południe uciekający Wietnamczycy Południowy pochwycili bezceremonialnie dzieciaka i wrzucili do helikoptera. Po krótkim pobycie na wyspie Guam cała rodzina Lo Manh Hunga trafiła do Ameryki.
Podczas akcji ewakuacyjnej Lo Manh stracił wszystko, co najważniejsze: negatywy oraz odbitki. Jednak w świecie nic nie ginie, o czym młody fotograf przekonał się, gdy znalazł się w San Francisco i otworzył własny zakład fotograficzny na ulicy Dziewiątej.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie