
Pandemia na nowo zdefiniowała to, jak żyjemy i jak się bawimy. Zakaz gromadzenia się spowodował odwołanie wszystkich koncertów i festiwali, ale przedsiębiorczy Niemcy znaleźli sposób, by to ominąć.
18 kwietnia odbył się pierwszy w historii nocny „rave drive-in”, który przypominał spektakularną imprezę jak za normalnych czasów. W ramach przełożonego na przyszły rok festiwalu World Club Dome silniki i fajerwerki odpaliła edycja parkingowa – dla pięciuset aut wypełnionych fanami rave (po dwie osoby na auto).
Wystąpili: DJ Le Shuuk, Tiefblau, Plastikfunk, Topic. Ta niesamowita inicjatywa transmitowana także na Facebooku spotkała się ze świetnym przyjęciem i zainspirowała kolejnych organizatorów. Festiwal World Club Dome sprzedaje bilety na następne edycje, a zainteresowanie jest tak duże, że wejściówki, czy też wjazdówki rozchodzą się w kilka minut.
Podobne działania podejmują właściciele niemieckich dyskotek, którzy zapraszają na pandemiczne imprezy samochodowe, zapewniające ich biznesom dochód w czasach koronawirusa. Autodisco zorganizowane przez Club Index w miejscowości Schüttorf, w pobliżu granicy niemiecko-holenderskiej, przyciągnęło żądnych dobrej nuty kierowców i ich pasażerów.
Dwuśladowa biba zgromadziła 250 samochodów. Headlinerem był holenderski DJ Devin Wild, który w przepisowej maseczce rozkręcił siedzący w autach tłumek.
Również w Danii odbyły się podobne muzyczne drive-iny. Gwiazda jednego z nich, Mads Langer, mówił do zmotoryzowanych melomanów w Aarhus: - Dałem wiele koncertów, ale taki jak ten gram naprawdę pierwszy raz w życiu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie