Reklama

Via Ferraty - poradnik dla początkujących wspinaczy - Historia, przygotowanie, bezpieczeństwo i wybór tras w Austrii, Czechach, na Węgrzech i Słowacji. Idealny przewodnik dla entuzjastów wspinaczki.

Lubię czytać poradniki podróżnicze napisane przez praktyków. Niestety coraz częściej mamy do czynienia z pozycjami napisanymi na zlecenie, a ich autorzy jeśli widzieli opisywane miejsca, to raczej na monitorze komputera.

Tymczasem “Ferraty” napisane są przez doświadczonych wspinaczy, którzy niejedno widzieli, niejedno przeszli i na własnej skórze przekonali się, jak należy podejść do sprawy, której poświęcili swój czas. Bo musicie wiedzieć, że autorzy poradnika to nie tylko pasjonaci via ferrat, ale również instruktorzy tego… sportu? Wyczynu? Formy spędzania wolnego czasu? Jak zwał tak zwał.

Ale zanim poznamy drogi warte przejścia, czeka nas historyczny rys, w którym poznajemy znaczenie zwrotu “via ferrata”.

Dowiadujemy się, jakie znaczenie miały nie tylko dla lokalnej ludności, ale dla wojsk w czasie konfliktu, by przejść do turystycznych walorów “via ferrat” przyczyniających się do wzrostu turystyki w wybranym regionie.

Dziś sport ten staje się coraz bardziej powszechny, jednak wciąż jest to – umówmy się – nisza. Spora, ale jednak nisza mimo, iż próg wejścia w uprawianie tej pasji jest coraz niższy i nawet w czeskim Deczynie widzieliśmy dzieciaki skaczące po ścianach jak małpy.

No dobrze, ale skoro Woźniczka i Kryżewska opowiedzieli nam już historię tych ferrat, to co dalej?

No właśnie. Tu wchodzimy w miejsce, po którym poznać praktyka. Z pierwszej ręki dowiadujemy się jak przygotować się do wypraw. Co zabrać. Jak sprzęt wybrać. Jak zachować się w terenie. Czego się wystrzegać, ale też gdzie możemy sobie pofolgować. Ale nade wszystko należy pamiętać o tym, co się ma, albo sorry, nie ma i nie będzie miało. Rozwagę, dbałość o szczegóły, bezpieczeństwo siebie i bliskich. Wiecie, to jak ze szkoleniami. Jeden wyniesie z nich wiedzę, inny długopisy.
No dobrze, ale co robić, gdzie pojechać – ale nie zbyt daleko, bo przecież dopiero co zdecydowaliśmy się na rozwój nowej pasji, prawda? I żeby nie było za daleko, bo to bez sensu pakować się w Dolomity czy jakieś Chiny, skoro dopiero zaczynamy, nie czujemy się tak pewnie, a w ogóle to jutro piąteczek, a w poniedziałek trzeba wrócić w jednym kawałku do pracy?

Na szczęście autorzy mają tego świadomość i proponują nam wybrane i przerobione przez siebie ferraty znajdujące się stosunkowo blisko Polski: w Austrii, Czechach, na Węgrzech, Słowacji.

Otrzymujemy szczegółowy opis tras. Jesteśmy prowadzeni dosłownie za rączkę. Jak dojechać na miejsce, gdzie nocować, jak dotrzeć pod ścianę, ile tras mamy do pokonania, czego możemy się spodziewać, jaki poziom trudności nas czeka. No wszystko, co początkujący ferratowiec powinien wiedzieć.

I powiem wam, że gdybym zdecydował się na wejście w ten sport nie sport, podręcznik Kryżej i Woźniczki byłby moim artykułem pierwszej potrzeby.

Po prostu tę książkę każdy początkujący ferratowiec musi mieć i basta!

Aktualizacja: 24/04/2024 17:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do