
Lockheed Martin zaczyna mieć teslowego pecha. We wrześniu ubiegłego roku pilot piechoty morskiej wypadł z samolotu F-35B podczas lotu szkolnego w Karolinie Południowej. Pilot wylądował bez szwanku, ale samolot gdzieś zaginął. Znalezienie wraku zajęło ponad 30 godzin.
Wojskowy program wart bilion (!) dolarów upodabnia się do standardów Tesli. A to gubi pilota w lecącym samolocie, a to zaraz po opuszczeniu zakładu produkcyjnego zatrzymuje się na wzgórzach i eksploduje.
Do zdarzenia doszło we wtorek po południu. Niedawno zbudowany samolot był wysyłany z zakładu montażowego w Fort Worth w Teksasie do bazy sił powietrznych Edwards w Kalifornii.
Wkrótce po zatankowaniu, F-35B uderzył w zbocze wzgórza w pobliżu międzynarodowego portu Sunport w Albuquerque w Nowym Meksyku.
Jeden ze świadków wypadku, relacjonuje agencji AP i opowiada, jak widział samolot opadający nisko nad ziemią, wzbijający chmurę brudu i pyłu. Samolot na krótko zniknął z jego pola widzenia, a wkrótce pojawiła się ogromna chmura czarnego dymu.
Lockheed Martin zaczyna mieć teslowego pecha. We wrześniu ubiegłego roku pilot piechoty morskiej wypadł z samolotu F-35B podczas lotu szkolnego w Karolinie Południowej. Pilot wylądował bez szwanku, ale samolot gdzieś zaginął. Znalezienie wraku zajęło ponad 30 godzin.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie