
Jedno z najbardziej niezwykłych centrów wsparcia LGBT znajduje się na 6 hektarach pól uprawnych w Indiach, nad brzegiem świętej rzeki Narmada. Rustykalne domy usytuowano w pobliżu upraw prosa i drzew mango. Riya Patel, która urodziła się w USA, a teraz pracuje jako kierownik i farmer w centrum, odradza kąpiel w tutejszej rzece, chyba że ktoś chce zostać przekąską krokodyli. – Mamy też sporo węży. – dodaje bujając się na skrzypiącej huśtawce w czerwono-zielonej sukience. – Raz zorganizowaliśmy pogrzeb węża, po tym, jak go przejechaliśmy.
Patel mówi, że przez ich kampus LGBT od 2017 roku przewinęło się około 500 osób. Wiele z nich szuka tu bezpiecznej przystani, w której mogą porozmawiać o problemach nieheteronormatywnych ludzi, z dala od homofobicznych uwag.
Wnętrz budynków bronią wypchane łby lampartów, a nad łóżkami wiszą poroża jeleni tuż obok starych fotografii królewskiej rodziny z Rajpipla. Na tym terenie stał niegdyś pałac, ale został rozebrany w 1960 r., bo nie był wystarczająco stabilny w obliczu powodzi. Podobnie jak inne królewskie dynastie, rodzina księcia Manvendry Singha Gohila straciła władzę i fundusze państwowe w 1971 r., ale zachowała swój wysoki status społeczny i tytuły.
Zdjęcia w sanktuarium ukazują też mężczyznę, który założył kampus. To 54-letni Manvendra określany jako jedyny na świecie „homoseksualny książę”.
Rectangle w artykule 3 Bilboard w artykule 1Gejowski książę ma wielkie plany związane z przyszłością tego miejsca. Założyciel azylu jest synem Maharany Shri Raghubira Singhji Rajendrasinghjiego i księżniczki Rukmini Devi z Radżastanu. - Wychowała mnie niania. Dla mnie rodzina właściwie nie istniała. - mówi Manvendra. Kiedy nie uczył się w szkole z internatem w Bombaju, przebywał w głównej rodzinnej rezydencji, pałacu Vijay w Rajpipla, który obecnie pełni funkcję hotelu.
Książę opowiada historię swojego życia w apartamencie, który wynajmuje przyjacielowi. Ubrany jest w żółtą tunikę i czerwony bezrękawnik, przez co przypomina nieco hinduskiego Kubusia Puchatka. Jest ciepły i przyjazny niczym postać ze starych filmów. Pod gęstym czarnym wąsem czai się szeroki i szczery uśmiech. - Do czasu ślubu, byłem najlepszą partią w Indiach. - mówi.
W 1991 roku, w wieku 25 lat, Manvendra został zeswatany z księżniczką Chandriką Kumari z Jhabua w ramach aranżowanego małżeństwa. Od dzieciństwa pociągali go mężczyźni, ale tak naprawdę nie rozumiał swojego homoseksualizmu. - Edukacja seksualna w szkole dotyczyła lwów, zebr i żyraf - mówi. – Myślałem: przecież nie będę uprawiał seksu z zebrą, dlaczego nas tego uczą?
Rectangle w artykule 4 Bilboard w artykule 2Para otrzymała szybki, polubowny rozwód w 1992 roku, ponieważ małżeństwo nigdy nie zostało skonsumowane. Rodzice Manvendry poprosili lekarzy, aby spróbowali dowiedzieć się, co było z nim „nie tak”, a on sam przeczytał w książce z lokalnej biblioteki, że homoseksualizm to rodzaj „dewiacji seksualnej”. Ale w połowie lat 90. w końcu przejrzał na oczy za sprawą Bombay Dost , pierwszego w Indiach magazyn LGBT, założonego przez dziennikarza i działacza Ashoka Row Kaviego.
Kiedy książę skontaktował się z dziennikarzem, „wszystko stało się jasne”. - Był dla mnie mentorem, opiekował się mną. Poznał mnie ze społecznością i udzielał porad. Dzięki temu zaakceptowałem siebie jako homoseksualnego mężczyznę. W 2000 r. w tajemnicy założył organizację Lakshya Trust, zajmującą się doradztwem LGBTQ i usługami medycznymi w Gudźarat.
Jego rodzice nie okazali wyrozumiałości. W 2002 roku, kiedy Manvendra był hospitalizowany z powodu problemów ze zdrowiem psychicznym, książę pozwolił swojemu psychiatrze opowiedzieć im o swojej seksualności. W odpowiedzi próbowano go wysłać do różnych przywódców religijnych, którzy mieliby go „odhomoseksualizować”. - Pomyślałem: dobra, niech spróbują. - mówi Manvendra. – Na początek zmusili mnie do wegetarianizmu, który miał mnie wyleczyć, ale po tych „zabiegach” stałem się jeszcze bardziej gejem.
W marcu 2006 roku Manvendra dokonał coming outu, a jego matka publicznie wyrzekła się go obwieszczając to reklamą w gazecie. Mieszkańcy palili jego wizerunki, ale to tylko wzmocniło determinację księcia jako aktywisty. - Oświadczyłem mediom, że nie obwiniam rodziców. Winiłem ignorancję. Moim obowiązkiem stała się edukacja wszystkich homofobów.
W tym samym roku jego prawnik zakwestionował oświadczenie matki. Po batalii sądowej wysiłki rodziny zmierzające do wyparcia się księcia i wydziedziczenia go zostały powstrzymane. Manvendra otrzymał wiejską posiadłość bez bieżącej wody i prądu, ale z wielkimi możliwościami rozwoju. 5 lat później na jednym z portali randkowych książę poznał Amerykanina Deandre Richardsona. Dwa lata później szczęśliwa para wzięła ślub w Seattle i choć w Indiach małżeństwa homoseksualne nie są uznawane przez prawo, Richardson przyjął nieformalny tytuł „książę”.
Rectangle w artykule 5 Bilboard w artykule 3Życie Manvendry stawało się bardziej uporządkowane. W ramach swej organizacji Lakshya Trust rozmawiał z rodzicami o akceptacji homoseksualizmu, ale najczęściej udzielał rad indyjskim mężczyznom, którzy słyszeli o nim z mediów. – Wyrzucają ich z domów i nie mają żadnego wsparcia, dlatego mówię im, że muszą być gotowi na zerwanie kontaktów z rodziną i uniezależnienie się.
Do września 2018 r. w Indiach zgodnie z artykułem 377 kodeksu karnego stosunek homoseksualny za obopólną zgodą był nielegalny. Wielu młodych chłopców boryka się z presją posiadania dzieci, zwłaszcza na wsi, gdzie nietolerancja na homoseksualizm jest powszechna. Duże miasta Indii mają gejowskie społeczności, zarówno jawne, jak i podziemne, ale nie 35-tysięczna Rajpipla. – To wtedy wpadłem na pomysł stworzenia pełnoprawnego kampusu. - mówi Manvendra.
Do 2017 r. książę i jego mąż wyposażyli dwa główne budynki w udogodnienia, w tym cztery sypialnie. Słowo „kampus” było nieco na wyrost, ponieważ azyl bardziej przypominał farmę. Ale koncepcja stawała się realna. Powstało odosobnione miejsce, w którym homoseksualiści mogą bezpiecznie przebywać, rozmawiać, pożywić się i uciec od presji społecznej.
Niektórzy odwiedzali kampus z pewnymi oczekiwaniami. – Zdarzali się poszukiwacze seksu. - mówi Manvendra. - Przychodzili, bawili się, pili, a potem odchodzili. Aby to ukrócić, wprowadziliśmy proces weryfikacji, tak by trafiali do nas naprawdę potrzebujący oraz tacy, którzy pomogą nam rozwijać ośrodek.
Riya Patel, transseksualistka, która przybyła do sanktuarium w lutym 2017 roku, szybko stała się niezbędna. Pomaga zarządzać posiadłością i organizuje konferencje poświęcone tożsamości płciowej. Shailesh Raval, 40-letni gej z pobliskiej wioski, również mieszka na terenie kampusu. Kiedy po raz pierwszy skontaktował się z Manvendrą, zarabiał sprzedając przekąski, by utrzymać swoją chorą babcię. Książę dał mu pieniądze na życie i przyjął do kampusu.
Rectangle w artykule 1- Życie na zewnątrz było stresujące i zawsze bałem się, że ktoś się o mnie dowie. - mówi Raval. - Lęk towarzyszył mi w każdej chwili, a tutaj mogę w końcu skupić się na byciu sobą. Jego babcia zmarła nie poznawszy o nim prawdy. Raval na co dzień pomaga we wszystkich pracach związanych z zarządzaniem oraz gotowaniem.
Raval chętnie rozmawia z nowymi osobami, które odwiedzają kampus. Lubi częstować ich masala czajem i słuchać zwierzeń siedząc na huśtawce. Ostatnio pewien trzydziestolatek opowiadał mu o swoich intymnych potrzebach związanych z cross-dressingiem (przebieraniem się w stroje przeciwnej płci).
W kampusie LGBTA jest jeszcze wiele do zrobienia (A w akronimie oznacza „ally” – wszystkich, którzy popierają nieheteronormatywność). Jest nieumeblowane pomieszczenie do medytacji, póki co wypełnione tekturowymi pudełkami. Manvendra chce zaaranżować jeszcze pokój muzyczny oraz bibliotekę. Książę planuje budowę ekologicznych domów z plastikowych butelek pochodzących z recyklingu. W połowie lutego, na kilka tygodni przed ogólnokrajową kwarantanną związaną z COVID-19, życie tu było spokojne i proste.
Odkąd rodzice Manvendry dowiedzieli się, że jest gejem, postawa jego ojca zaskakująco złagodniała, ale relacja z matką nadal jest zimna. Kiedy syn odwiedza rodzinną posiadłość ignorują się nawzajem. Te doświadczenia tylko pogłębiły przekonania Manvendry o znaczeniu kampusu. - Jeśli mi się to przydarzyło, to znaczy, że może to spotkać każdego. - mówi.
Mógłby przenieść się do USA ze swoim mężem. Daleko od węży, robaków i homofobii, ale książę nie wierzy w eskapizm. Jest w kulturze homofobicznej i chce w niej dalej żyć, by edukować ludzi.
Uśmiecha się, bierze łyk masala czaj i dodaje na koniec: - Pochodzę z klanu wojowników i zamierzam walczyć przez całe życie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie