
Amerykański dziennikarz niczym superbohater wniknął w struktury rasistowskiej organizacji i wytoczył jej wojnę, którą wygrał. Nie mogło być inaczej, skoro miał po swojej stronie legendarnego przybysza z planety Krypton.
Przyszły wojownik z rasistowskim złem, William Stetson Kennedy urodził się 5 października 1916 roku w Jacksonville, na Florydzie w rodzinie lokalnych arystokratów. Byli oni spokrewnieni z oficerem Skonfederowanych Stanów Ameryki oraz twórcą kapelusza kowbojskiego i założycielem kapeluszowego imperium „John B. Stettson”, a także z „wujkiem Bradym”, który był Wielkim Tytanem Klanu. Co takiego się stało, że Stetson, w którego domu usługiwali czarni niewolnicy, zajął się z taką zajadliwością „kapturami”?
Trop wiedzie do traumatycznych doświadczeń z jego dzieciństwa. Białego chłopaka wychowywała, jak to bywało na Południu, afroamerykańska mama, zwana Flo. Była mu bliska jak matka, o czym pisał we wspomnieniach. Do połowy lat 60. XX w. działały na południu USA, tzw. „prawa Jima Crowa”, które pozwalały na segregację rasową w miejscach publicznych. Flo złamała te prawa, kiedy zwróciła uwagę białemu kierowcy autobusu, że wydał jej niewłaściwą resztę za bilet. Za karę członkowie Ku Klux Klanu przywiązali ją do drzewa, dotkliwie pobili i zgwałcili. Młody Stetson przekonał się, że zakapturzeni ludzie, pozujący na prawych chrześcijan i niezłomnych patriotów, są zwykłymi bandziorami.
W 1937 roku Kennedy porzucił naukę na Uniwersytecie Stanowym na Florydzie, po czym znalazł pracę przy rządowym programie Federal Writer’s Project, którego celem było finansowe wsparcie bezrobotnych w czasie Wielkiego Kryzysu. Do jego obowiązków należało odwiedzanie wsi w całym stanie i rozmowy z miejscową ludnością. Kennedy nagrywał ich opowieści dokumentując ówczesne zwyczaje i przekonania.
Nieoczekiwany zwrot w jego życiu przyniosła II wojna światowa. Peggy Bulger, etnolożka, była dyrektorka American Folklife Center przy Bibliotece Kongresu, a prywatnie jego znajoma wspominała: „Stetson próbował zaciągnąć się do amerykańskiej armii, tak jak cała reszta, jednak z powodu starego urazu pleców, nie wzięto go do wojska. Zwierzył mi się, że postanowił walczyć z faszyzmem na własnym podwórku”.
Ponieważ miał prywatne zatargi z KKK i to oni jego zdaniem uosabiali faszystowską ideologię, swoją misję rozpoczął właśnie od Niewidzialnego Imperium. W tym celu przeniósł się do Atlanty, w stanie Georgia, gdzie przesiadywał w barach próbując przeniknąć do struktur organizacji. Przedstawiał się jako John S. Perkins – sprzedawca encyklopedii i zagorzały rasista. Pewnego dnia jeden z mężczyzn, którego wcześniej poznał wręczył mu kartkę z napisem: „Czy jesteś gotów na spotkanie ze ŚMIERCIĄ? Środa, 6 wieczorem w Klavern nr 1. Bądź tam”. Stetson wiedział, że musi na tyle przekonująco odegrać rolę swego życia, by nie spotkała go śmierć. Postanowił zaryzykować.
Mordercy w kapturkachOpłaciło się i wkrótce został przyjęty do organizacji. W białym kapturze głosił płomienne mowy i jak przystało na zwolennika białej supremacji namiętnie palił krzyże. Szybko awansował w strukturach, aż osiągnął stopień Klavaliera – człowieka, który miał za zadanie atakować czarnoskórych.
Swoje informacje na temat Klanu przekazywał od samego początku Georgia Bureau of Investigation, ale po odkryciu jak liczna jest siatka rasistów wśród przedstawicieli lokalnych władz, przestał ufać służbom. Nawiązał współpracę z dziennikarzami i publicystami, wśród których byli Ralph McGill, Drew Pearson i Walter Winchell i co tydzień przekazywał im klanowe tajemnice.
Drew Pearson, prezenter radiowy z Waszyngtonu, stworzył z donosów cykliczną audycję, zatytułowaną „Minutes from the Klan’s Last Meeting”. Kennedy wspominał potem: „Każdej niedzieli podawaliśmy do wiadomości publicznej nazwiska sędziów, policjantów, przedsiębiorców i polityków, wszystkich, którzy pojawili się na zebraniu klanu. Gdy to zrobiliśmy, żaden z nich więcej się już tam nie pokazał. Liczba nowych rekrutów spadła. A co najlepsze, skończyła się przemoc. To wszystko dzięki infiltracji”.
Z kolei McGillowi przekazał plany zrekrutowania wszystkich taksówkarzy z Atlanty do transportowania białych żołnierzy w nieuniknionej wojnie rasowej. Innym razem informował o tym, jakie emocje wzbudziła u klanowych władz plotka, jakoby rząd brytyjski chciał przemycić do USA pięć tysięcy „rasowo nieczystych” dzieci. Miały to być owoce romansów czarnych żołnierzy amerykańskiej armii i angielskich kobiet, powite podczas II wojny światowej.
Mimo chwilami żartobliwej narracji, która towarzyszyła temu ośmieszaniu, Kennedy wiedział, że to organizacja terrorystyczna zdolna do brutalnych czynów. W czasie jednego z zebrań przywódca ruchu, Wielki Smok Samuel Green groził, że gdy tylko złapią „kreta”, który zdradza ich sekrety: utną mu język, rozbiorą do naga, przybiją gwoździami jego penisa do drewnianej kłody, której dwa końce podpalą, następnie dadzą mu do ręki brzytwę, zostawiając wybór – albo utnie sobie przyrodzenie, albo spłonie.
Superman vs KKKObawiający się demistyfikacji Stetson czuł coraz większą presję. Zdecydował się zintensyfikować swoje działania. Wyjątkowy pomysł przyszedł mu do głowy, gdy zobaczył na ulicy grupkę chłopców bawiących się w przekazywanie tajnych szyfrów. Skojarzył to z sekretnymi kodami członków Klanu, co wydawało się równie dziecinne i śmieszne. A gdyby tak przekazać amerykańskim dzieciakom prawdziwe hasła Ku Klux Klanu? – pomyślał. I w tym momencie wlatuje Superman – cały na niebiesko-czerwono.
W latach czterdziestych nastolatkowie z USA nie odrywali ucha od odbiorników radiowych, kiedy transmitowano słuchowiska z tym superbohaterem. Kennedy postanowił skontaktować się z Robertem Maxwellem, producentem „Przygód Supermana”. Przekonał go, żeby wprowadzić do fabuły szwarccharakter w postaci Klanu. Maxwell podchwycił temat, jako że niedawno skończyła się wojna światowa, w której Superman już zdążył wygrać z Hitlerem, Mussolinim i Hirohito. Tym razem przed Człowiekiem ze stali miał stanąć cały Ku Klux Klan.
We dwóch stworzyli cykl „The Klan of the Fiery Cross” (Klan ognistego krzyża), w którego odcinkach zdradzano autentyczną strukturę organizacji, szczegóły rytuałów, tajne hasła, gesty i informacje. Wbrew obiegowej opinii, którą próbował forsować sam Klan, że jest to organizacja pokojowa zajmująca się edukacją, słuchacze pod komiksową przykrywką otrzymywali prawdziwe fakty. To nie mogło się podobać Wielkiemu Smokowi.
Jeden z członków Klanu żalił się podczas spotkania: „Kiedy wróciłem wczoraj do domu, mój syn bawił się z kolegami. Niektórzy mieli ręczniki przewieszone przez szyję, jak peleryny, inne założyły na głowę poszewki na poduszki. Te z ręcznikami ścigały tych w poszewkach. Kiedy spytałem, co wyrabiają, odpowiedziały, że ta zabawa, to nowa wersja „policjantów i złodziei”, nazywa się „Superman kontra klan”! Znali przy tym wszystkie nasze tajne hasła. W życiu nie czułem się tak upokorzony! Co jeśli mój dzieciak znajdzie pewnego dnia moje własne klanowe szaty?!”
Po emisji drugiego odcinka na zebraniu KKK pojawiło się zamiast kilkudziesięciu członków ledwie kilka osób. Nikt nowy nie zgłosił chęci przystąpienia do organizacji. Superman przez miesiąc prowadził krucjatę przeciwko Klanowi Ognistego Krzyża (nazwa „Ku Klux Klan” nie pojawiła się w programie ani razu).
Kennedy wspominał: „Nigdy więcej klan nie pokazał Ameryce swojej pełnej samozadowolenia twarzy. Co nie mniej ważne, wiedziałem, że miliony dzieci, które słuchały Supermana, raczej nie wyrosną na członków klanu w przyszłości”.
This land is your landFuria „kapturów” doprowadziła do wewnętrznego śledztwa, któremu nie udało się zdemaskować „kreta”. Kennedy zadał ostateczny, śmiertelny cios Niewidzialnemu Imperium ujawniając oszustwa finansowe. Klan, zmuszony do zapłacenia 750 tys. dolarów (równowartość dzisiejszych ok. 8 mln) zaległych podatków, nie był w stanie podźwignąć się z tej zapaści.
Tymczasem Stetson Kennedy skupił się na działalności pisarskiej i dziennikarskiej. Opublikował kilka książek o południu USA, w tym wydaną w Polsce w 1956 roku „Śladami Ku-Klux-Klanu”. Z powodu obowiązywania w części Stanów rasistowskich przepisów i obaw związanych z ewentualnymi procesami jego książki publikowano we Francji, a wydawcą był Jean-Paul Sartre. Organizacja przez wiele lat nękała autora telefonami pełnymi pogróżek. Kilkukrotnie próbowano podpalić jego dom, a także zastrzelono mu psa.
Zmarł w szpitalu na Florydzie 27 sierpnia 2011 roku, w wieku dziewięćdziesięciu czterech lat. Zgodnie z ostatnią wolą zmarłego, jego skremowane szczątki zostały wsypane do jeziora Beluthahatchee, przy dźwiękach piosenki „This land is your land” Woodiego Guthrie.
źródło: [1]
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
to jakieś pierdoły