
Miłość do ekologii wchodzi na dziwny poziom. W sieci pojawiło się ogłoszenie o możliwości wypożyczenia lalki erotycznej stworzonej na podobieństwo 17-letniej aktywistki. W ogłoszeniu anonimowy mężczyzna przyznał, że zamówił wykonanie lalki i wydał na to 3 400 dolarów, a za wynajem jej na noc życzy sobie jedynie 300 dolarów. Jak widać, Greta zaczyna nawiedzać nie tylko polityków na jawie, ale i podejrzanych osobników w snach.
To nie wszystko. Pracownik jednej z większych firm wydobywczych w Kanadzie wykradł erotyczną grafikę od argentyńskiego artysty tatuażu Germana Canalli, dodał do niej imię Greta i logo firmy, po czym wykonał sprośne naklejki. Zaproponował, by nosiła je na kaskach cała kompania X-Site Energy Services. W ten sposób chciał wyrazić podejście pracowników sektora naftowego do działań aktywistki.
Po wypłynięciu naklejki w sieci i zgłoszeniu sprawy do kanadyjskich władz, stwierdzono, że rysunek nie kwalifikuje się do pornografii dziecięcej. X-Site Energy Services publicznie przeprosiło za swego pracownika i zakończyło swój list "we will do better" (będziemy się bardziej starać). Oburzenia nie krył artysta, który zamierza domagać się odszkodowania od kanadyjskiej firmy.
A co na to Greta?
Siedemnastolatka zareagowała na pojawienie się naklejek takim wpisem: - Są coraz bardziej zdesperowani... To znaczy, że wygrywamy.
Nie wiemy, co Greta sądzi o lalce erotycznej do wypożyczenia, ale z pewnością jest oburzona, chociażby dlatego, że wykonano ją z nienaturalnych materiałów.
They are starting to get more and more desperate...
This shows that we’re winning. https://t.co/NLOZL331X9
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie