
Jakiś czas temu piosenkarka Duffy napisała list otwarty do Netflixa, w którym skrytykowała 365 dni. Powodem działań artystki są jej prywatne doświadczenia - kobieta padła ofiarą porwania i przemocy na tle seksualnym. Piosenkarka wyraziła w liście swoje obawy na temat faktu, iż platforma ma w swojej ofercie produkcję, która z przemocy robi "dramat erotczny", i nazwała ją "niebezpieczną".
- Wiemy, że Netflix nie pokazałby w pozytywnym świetle takich problemów jak pedofilia, rasizm, homofobia, czy zbrodnie przeciwko ludzkości. Świat szybko by zaprotestował. Niestety, ofiary handlu ludźmi i porwań nie są widoczne, a ich cierpienie w 365 dniach pokazane jest jako "erotyczny dramat". - napisała Duffy. W lutym tego roku piosenkarka ujawniła swoją własną tragedię, która niewiele różni się od fabuły filmu. Poinformowała o fakcie, że została porwana, odurzona narkotykami i zgwałcona.
Duffy wyraziła również swoje niezrozumienie wobec tego, że Netflix zdaje się według niej nie dostrzegać jak film jest "nieprzemyślany, niedelikatny i niebezpieczny". Zwróciła także uwagę na fakt, iż wielu widzów produkcji sprawia wrażenie, jakby nie odróżniało rzeczywistości od fikcji - proszą oni aktora odgrywającego jedną z głównych ról, Michele"a Morrone"a, aby ich porwał, tak jak bohater w filmie robi z postacią kobiecą. Gwiazda przekazała fanom, że porwanie w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej niż ma to miejsce w 365 dniach. W swoim apelu zaproponowała, by w ofercie Netflixa znalazł się dokument, który przedstawiłby odbiorcom, czym w rzeczywistości jest handel ludźmi - życiową traumą dla osoby porwanej.
Netflix postanowił odpowiedzieć na ten list. Reprezentant serwisu w rozmowie z mediami przyznał, że 365 dni to popularna produkcja, jednakże w momencie premiery w opisie filmu było wyraźne ostrzeżenie w opisie, ostrzegające o przemocy, seksie i nagości. Zaznaczono także, że Netflix na żadnym etapie nie był zaangażowany w proces tworzenia filmu, który był wcześniej wyświetlany w kinach w Polsce i kilku innych krajach. - Wierzymy, że dajemy naszym widzom większy wybór i kontrolę nad tym, co chcą oglądać w serwisie. Nasi subskrybenci mogą wybierać to, co chcą oglądać, wskazując konkretne opcje. Chronimy ich też przed treściami, których nie chcą widzieć - powiedział przedstawiciel Netflixa.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie