Bronił Lewandowskiego i stał się wrogiem publiki

Wojciech Kowalczyk to 47 letni były reprezentant Polski. Największe w karierze sukcesy odnosił będąc piłkarzem Legii. Miał wszystko – szybkość, zwód oraz wspaniałe strzały z obu nóg. Co więcej, to on zdobył tysięcznego gola dla Polski. W 2003 roku wydał książkę „Kowal” ukazującą piłkę nożną od podszewki. Od kilku lat jest ekspertem. Początkowo współpracował z Polsatem Sport, z którego został w 2017 roku usunięty z powodu wulgarnych wpisów na Twitterze. 

Czy historia zatoczy koło?

W 2018 roku związał się z Weszło.com, od tamtego czasu publikuje felietony oraz jest ekspertem na ich youtube’owym kanale portalu. Wojciech nigdy nie stronił od kontrowersji i słynie z ciętego języka. Zawsze bije między oczy. Jego autentyczność została wielokrotnie doceniona przez słuchaczy. To jedna z tych osób, które albo się kocha, albo nienawidzi.

Sportowcem roku „Przeglądu Sportowego” został Bartosz Zmarzlik, mistrz świata w żużlu. Po zapoznaniu się z wynikami, Pan o nazwisku Kowalczyk wpadł w paranoję. Strzelał swoimi wpisami z częstotliwością równą skuteczności Lewandowskiego w sławetnym meczu w Wolfsburgiem.

Kowalczyk skupił się na fakcie, że Lewandowski posiada wielomilionową widownię, a żużlowiec mały procent tego. Zabawne. Statuetki to nagrody uznaniowe, nie da się przecież porównać sukcesów z różnych dyscyplin sportowych. Rozumiemy optykę Wojciecha, który twierdzi, że to RL9 powinien otrzymać nagrodę, natomiast argument, że Lewandowskiego ogląda więcej osób, więc to jemu się należy statuetka jest - delikatnie rzecz ujmując - nietrafny. Wojtku K., litości.

Na koniec smaczek w postaci porównania do cycatej z ostatniej strony. Cycate zmieniają się w gazecie codziennie, a sportowiec roku 2019 pozostanie niezmienny. Zresztą cycate są całkiem, całkiem.

Apel - Wojtku! Uwielbiamy Twoją sól na nasze rany. Bezpardonowość, bezpośredniość to wszystko cenimy, ale nie bezpodstawną krytykę.

Powered by Froala Editor