Reklama

1968 rok: Mao gardzi mango, wręcza je robotnikom i tak powstaje święty owoc

03/06/2020 17:07

W sierpniu 1968 roku Chiny opętała mangomania. Owoc ten wychwalano w wierszach i czczono na komunistycznych ołtarzach. Mango niczym król owoców zwiedzało kraj jak celebryta. Ludzie pozowali z mango do portretów, pili herbatę z mangowych kubków i palili papierosy MangGuo. W Guizhou tysiące chłopów walczyło o czarno-białe zdjęcie przedstawiające ten owoc. Jak na ironię, większość fanatyków nawet nie miała szansy spróbować pestkowca, bo kilka miesięcy wcześniej mango było praktycznie nieznane.

Kult mango rozwinął się wśród terroru rewolucji kulturalnej przewodniczącego Mao. Celem trwającej dekadę krucjaty było oczyszczenie komunizmu ze wszystkich pozostałości myśli kapitalistycznej i tradycyjnej kultury chińskiej. 

Rectangle w artykule 3 Bilboard w artykule 1

Wiarygodność Mao została podważona przez Wielki Skok Naprzód – serię reform rolnych i przemysłowych, które zamiast przekształcenia Chin w potęgę, doprowadziły do ​​głodu i około 20-30 milionów zgonów. Aby odzyskać autorytet i wyeliminować politycznych rywali, Mao wezwał chińską młodzież do wykorzenienia kapitalistycznych świń i śladów tak zwanej feudalnej przeszłości.

Żołnierze na wiecu czytają Czerwoną książeczkę Mao w 1966 roku

Misja została chętnie podchwycona przez miliony studentów, zwanych Hunwejbinami (Czerwoną Gwardią). Młodzi ludzie, ubrani w wojskowe mundury z czerwonymi opaskami, niszczyli zabytki kultury, atakowali osobników w burżuazyjnych ubraniach i zabijali zwierzęta kojarzone dynastiami cesarzy. Wszyscy wrogowie klasowi byli publicznie poniżani, torturowani, a nawet zabijani.

- Tylu ludzi zginęło z powodu rewolucji kulturalnej. Ginęli na moich oczach. - mówi Zhang Hongtu, artysta, który przeżył rewolucję. - Widziałem, jak uczniowie ślepo ufający pomysłom przywódcy wrzucają chińskie i zachodnie książki na wielki stos i je palą. To nie była rewolucja kulturalna, ale kultura niszczenia.

Plakat propagandowy, który wychwala związek Mao z Chińczykami

Sprzymierzona tylko dzięki lojalności wobec Mao, Czerwona Gwardia szybko rozpadła się na frakcje i pogrążyła kraj w anarchicznej przemocy. Po dwóch latach rozlewu krwi Mao przywrócił porządek.

Rectangle w artykule 4 Bilboard w artykule 2

27 lipca 1968 r. nakazał 30 000 robotnikom zająć Uniwersytet Tsinghua w Pekinie, który przekształcił się w pole bitwy między dwoma studenckimi milicjami. Mimo że liczba robotników znacznie przewyższała liczbę 400 studentów, byli oni w dużej mierze nieprzygotowani. Uzbrojeni w zdjęcia Mao robotnicy stanęli naprzeciwko cegieł, włóczni, kwasu siarkowego i domowych bomb. Odnieśli poważne obrażenia i straty, ale przy pomocy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej zwyciężyli.

Narodziny Mango

Na znak swojej wdzięczności Mao wysłał robotnikom skrzynkę mango, którą otrzymał od ministra spraw zagranicznych Pakistanu. Prezentowi towarzyszyło przesłanie, że to teraz robotnicy są odpowiedzialni za rewolucję.

- Mao zazwyczaj nie dawał prezentów, dlatego też ten gest był postrzegany jako potężne wsparcie robotników - wyjaśnia dr Alfreda Murck, chińska historyk sztuki i kuratorka wystawy Złote Mango Mao i Rewolucja Kulturalna w szwajcarskim Muzeum Rietberg.

- Niewielu ówczesnych Chińczyków w ogóle słyszało słowo „mango”, nie mówiąc już o smaku owocu - przypomniała Wang Xiaoping podczas wystawy. - Otrzymanie tak rzadkich i egzotycznych owoców napełniło ludzi falą podniecenia.

- Robotnicy postanowili ich nie jeść. Nie spali całą noc, patrząc na mango, głaszcząc je i wąchając - mówi Murck. - Nie mieli pojęcia, co to jest, ale ponieważ mango to dar od Mao, byli po prostu zachwyceni.

Rectangle w artykule 5 Bilboard w artykule 3

Święta Komuna Mango

W ciągu kilku następnych dni żołnierze dostarczali mango do chińskich fabryk, w których pracownicy próbowali jak najdłużej zachować w świeżości bezcenny owoc. W Ludowej Drukarni w Pekinie pracownicy umieścili swoje mango w słoiku z formaldehydem, co przemieniło owoc w czarnego, zwiędłego, zmutowanego rodzynka. W Pekińskiej Fabryce Włókienniczej zapieczętowano święty dar woskiem, co przyspieszyło jego gnicie. W odpowiedzi robotnicy ostrożnie obrali je i rozgotowali na papkę w dużym naczyniu z wodą. Następnie w fabryce odbyło się nabożeństwo przypominające Komunię Świętą, podczas której wszyscy wypili łyżkę cennego eliksiru.

Chiny posiadają bogaty repertuar symboli związanych z jedzeniem, co sprawiło, że mango świetnie wpisało się w dodatkowe warstwy znaczeniowe. Obcy dla Chińczyków owoc porównywano do grzybów nieśmiertelności – lingzhi (lakownicy żółtawej) oraz bułeczek shoutao. Tak więc dar Mao został zinterpretowany jako akt bezinteresowności, w którym poświęcił on swoją własną długowieczność dla robotników.

Nie tylko wśród robotników wybuchła mania na mango. Owoc cieszył się powszechnym entuzjazmem, który w dużej mierze opierał się na przekonaniu, że chaos rewolucji kulturalnej dobiegł końca.

Rectangle w artykule 1

- Wydawało się, że wódz położył kres przemocy między frakcjami Czerwonej Gwardii - mówi Murck. W rzeczywistości motywy Mao były mniej szlachetne, bo przewodniczący po prostu nie lubił owoców. Zupełnie nieoczekiwanie sprawił wielki prezent chińskiej propagandzie.

Partia szybko potraktowała owoc jako symbol przeniesienia władzy z Czerwonej Gwardii do klasy robotniczej. Mango reprodukowano na plakatach propagandowych, czemu towarzyszyło nowe hasło „Klasa robotnicza musi przewodzić wszystkim”. Gigantyczne mango zdobiło uroczyste obchody Narodowego Święta Chińskiej Republiki Ludowej, a w nagrodę za zasługi wręczano ich repliki z wosku. Wielkie Mango Tour nie liczyło się z kosztami. Podróżowało samolotami, specjalnymi pociągami i flotą mangowych ciężarówek.

Wyglądało to jak zbiorowa radość, ale w istocie obowiązywał przymusowy udział w paradach i uroczystościach związanych z mango. Przy temperaturze – 30 stopni, pracownicy pola naftowego w Daqing zostali zmuszeni do podróży na wystawę mango nieogrzewanymi autobusami. Nie wiadomo, ilu tam dotarło.

Mango i Mao

- Nie wiem, ilu ludzi czciło mango z serca - mówi Zhang. - To był prosty sposób dla prostych ludzi, by okazać lojalność wobec przewodniczącego. Gdybyś nie udawał, mogliby cię zabić.

Konsekwencje braku szacunku były tragiczne. Według Wang, jeden z jej kolegów został „upomniany przez starszych pracowników za to, że nie trzymał owoców bezpiecznie, co było oznaką braku szacunku dla Wielkiego Przywódcy”. W eseju z 2007 roku Murck opowiada o śmiertelnym epizodzie w prowincji Syczuan, w którym mężczyznę wleczono ulicami i stracono za porównanie mango do smaku słodkich ziemniaków.

Półtora roku później gorączka mango w Chinach opadła. Gdy doszczętnie uporano się z Czerwoną Gwardią, owoc zniknął z oficjalnej propagandy. Odtąd replik mango używano jako świec podczas przerw w dostawie prądu. Cóż za świętokradztwo!

źródło: [1]

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do