Ferret Legging, czyli konkurs tylko dla mężczyzn. Co na to obrońcy zwierząt?

Zacznijmy może od tego, że fretki bardzo dobrze czują się w ciasnych przestrzeniach. Gorzej mają panowie, którzy umieszczają je w swoich spodniach. Zawiązują dolną część garderoby w kostkach i zapinają paski. No i nie mają bielizny. A fretki muszą mieć pełny zastaw zębów. Można próbować je strącić z miejsca, które gryzą, ale tylko od zewnętrznej strony spodni. A to nie takie proste, kiedy zwierzę już się wgryzie. Kiedyś odbyła się wersja żeńska, podczas której wkładano fretki pod kobiece bluzki, ale pomysł nie wypalił i zostali tylko mężczyźni. Uczestnicy nie mogą być nietrzeźwi ani uzależnieni. A zdrowi na umyśle?

Ciężko ustalić, gdzie i kiedy narodził się pomysł na wkładanie fretek tam, gdzie fretek być nie powinno. Możliwe, że w czasach, kiedy te zwierzęta były w Anglii pod ochroną. Wówczas kłusownicy chowali je w spodniach w obawie przed wykryciem. O sporcie zrobiło się głośniej w 1970 roku, a konkurs stał się popularny szczególnie wśród górników z Yorkshire w Anglii. Można powiedzieć, że aktualnie sport wymiera, bo brakuje śmiałków, ale mimo to w Richmont organizowane są coroczne zawody.

Kto mistrzem?

Od 2010 roku rekordzistą jest Frank Bartlett, który wytrzymał z fretkami w spodniach 5 godzin i 30 minut. Tym samym pobił najwyższy od 1981 roku wynik emerytowanego górnika Reg"a Mellor"a. W 1986 mężczyzna próbował pobić swój rekord w obecności 2 500 widzów, ale po pięciu godzinach publika znudziła się i zaczęła opuszczać plac, a robotnicy wzięli się za demontaż sceny, co uniemożliwiło dokończenie próby. Po skandalu górnik zrezygnował z udziału w konkursie i sam zaczął organizować zawody w swoim rodzinnym mieście Barnsley.

źródło:

5arda.blogspot.com/2015/09/ferret-legging.html