Dlaczego w Europie nie buduje się drapaczy chmur?
Dlaczego w Europie nie buduje się drapaczy chmur? Dlaczego w Europie nie buduje się drapaczy chmur?

Kiedy porównamy zdjęcia różnych stolic i głównych miast świata zauważymy pewne różnice.

Na zdjęciach amerykańskich i azjatyckich miast drapacze chmur od razu rzucają się w oczy, a w europejskich nie ma ich zbyt wiele. Oczywiście, w Europie również buduje się wieżowce, ale 66% z nich znajduje się w zaledwie pięciu miastach – w Londynie, Stambule, Moskwie, Frankfurcie i Paryżu. W innych stolicach i dużych miastach wysokie biurowce i gigantyczne wieżowce mieszkalne są raczej wyjątkiem od reguły.

Dlaczego w Europie tak rzadko buduje się drapacze chmur? Przecież kupno ziemi również u nas do tanich nie należy.

Wysokościowe idee narodowe

Idea drapaczy chmur wywodzi się z USA. Było to spowodowane nie tylko niedoborem i wysokimi kosztami ziemi w dużych miastach, ale także odpowiedzią na szczególnego ducha narodowego Amerykanów. Super osiągnięcia, demonstracja sukcesu, patos przywództwa są zgodne z "amerykańskim snem". Wiele amerykańskich miast zbudowano od podstaw, nie zwracając uwagi na zabytkowe budynki. Wynika to po prostu z faktu, że przez większość czasu w mieście nie istniało żadne starożytne budownictwo. Przestarzałe, zniszczone tereny zostały wyburzone, a uwolnioną przestrzeń wypełniły wysokie wieżowce biurowe i mieszkalne. Dla Amerykanów ważny był też czynnik ekonomiczny - cena metra w wieżowcu jest tańsza.

Europejczycy mieli już miasta, gdy pojawiły się technologie budowy drapaczy chmur. Stare, związane z historią narodów ważną dla ludzi. Dlatego Europejczycy nie chcieli budować wieżowców na miejscach starych bloków. Punkt zwrotny nastąpił po II wojnie światowej, kiedy to większość europejskich miast legła w gruzach. Wielu budynków nie udało się uratować. Wydawało się, że w ich miejsce pojawią się nowoczesne wieżowce.

Europa po II wojnie światowej

Ale dla Europejczyków ideą narodową po II wojnie światowej było odrodzenie. Chcieli przywrócić swoim miastom wygląd, jaki miały w czasach pokoju. Fenomen kultury i architektury powojennej Europy polegał na tym, że nawet w miejsce całkowicie zniszczonych budynków nie budowano nowych, lecz kopie starych. Według starych schematów, zdjęć, a czasem nawet według obrazów artystów i wspomnień dawnych mieszkańców!

Tak odrestaurowano stare dzielnice i największe zabytki architektury w Warszawie, Dreźnie, Kolonii, Królewcu, klasztor na Monte Cassino, kościół St. Gervais, itd. W drezdeńskim Zwingerze można jeszcze rozpoznać po odcieniach kamieni, co pozostało po nalotach dywanowych, a co jest "nowym dziełem". Europejczycy cenili tak samo odrestaurowane budynki, jak i te oryginalne. To ożywienie wyglądu miast pozwoliło mieszkańcom zjednoczyć się i przetrwać.

Wtedy nie było problemów z przeludnieniem. Po wojnie liczba ludności znacznie się zmniejszyła, więc powstało wystarczająco dużo niskiej zabudowy mieszkaniowej i biurowej. Bardzo często domy były w posiadaniu rodzin od wielu wieków, mieszkańcy woleli je stopniowo modernizować, wyposażając w elektryczność, kanalizację, bieżącą wodę itp. niż wyburzać na rzecz beztwarzowych pudełek.

Imperium Stalina

Wyjątkiem były niektóre stolice Europy Wschodniej, gdzie pod wpływem ZSRR powstawały tzw. stalinowskie wieżowce. Taki budynek można zobaczyć w Warszawie - Pałac Kultury i Nauki.

Brukselizacja

Niechęć Europejczyków do wieżowców nasiliła się po przebudowie centrum Brukseli w latach 60-tych.

Deweloperzy wywierali presję na właścicieli starych budynków, zastraszając ich faktem, że miasto i tak odbierze im domy. Niektórzy ulegli sztuczkom deweloperów i sztucznie doprowadzili swoje domy do ruiny, starając się o zgodę na rozbiórkę. Potem sprzedali ziemię deweloperom, a ci w miejsce starych budowli stawiali wieżowce. W rezultacie powstała szalona kombinacja.

Stąd też pojawił się termin „brukselizacja”: brak poszanowania starej architektury, niszczenie zabytkowych budynków kosztem nowych, dzięki tym chaotycznym działaniom powstawała „patchworkowa” zabudowa.

Większość innych europejskich miast poszła inną drogą. Wydzielano obszary, najczęściej - na dawnych przedmieściach, gdzie dopuszczono budowę wieżowców. Właśnie tam rozlokowały się centra biznesowe. Wieżowce mieszkalne wznoszono również poza historycznym centrum, łącząc je liniami metra, szybkimi tramwajami itp. Przykładem takiego rozwiązania jest Wiedeń.

Albo czasem w ogóle rezygnowano z wieżowców i miasto rozrastało się wszerz, a nie wzwyż.

Co dalej?

Dziś Europa po raz kolejny stoi przed wyborem. Rosnąca liczba ludności, migracje, działalność gospodarcza prowadzą do tego, że miasta ze starą częścią zaczynają się dusić z braku miejsca. Według ekspertów wzrost liczby ludności w miastach do 2030 roku będzie tak duży, że trzeba będzie się poważnie zastanowić nad losami starych części miasta.

Źródło: [1]

Autorem jest Meiv
0.15426301956177