5 najdziwniejszych towarów sprzedawanych na czarnym rynku
5 najdziwniejszych towarów sprzedawanych na czarnym rynku 5 najdziwniejszych towarów sprzedawanych na czarnym rynku

Nie, nie mam tu wcale na myśli pornografii, broni czy narkotyków. Takie rzeczy już na pewno nikogo nie dziwią. Istnieją jednak towary, które mogą zaskoczyć wielu, a co najdziwniejsze, jest na nie duży popyt i bardzo ograniczona podaż.

Zapewne każdy z nas ma swoje własne wyobrażenie o tym, co jest "luksusowe", "bardzo drogie" i "nie do końca legalne". Nie będę wchodzić w szczegóły, żeby nie oskarżano mnie o propagandę. Wszyscy jednak doskonale zdajemy sobie sprawę, że gdzieś na świecie są bardzo źli ludzie, którzy handlują tym wszystkim i mają z tego niezłe profity.

Obawiam się, że fantazja przeciętnego człowieka może nie wystarczyć do tego, aby wyobrazić sobie, co tak naprawdę dzieje się na czarnym rynku na świecie. Sprzedaje się i kupuje tam takie rzeczy, o których „nawet fizjologom się nie śniło”.

Wiele z nich nie łamie żadnych zwyczajowych tabu i nie powoduje specjalnego odrzucenia. Te rzeczy są po prostu... nietypowe. Przedstawiamy pięć najbardziej egzotycznych towarów sprzedawanych na czarnym rynku na świecie.

1. Lodowce górskie

Wyobraźcie sobie, że wśród miłośników whisky z wyższej półki panuje moda na specjalny lód z wysokogórskich lodowców. Mówi się, że jego gęstość jest znacznie większa niż zwykłego lodu z lodówki (ma mniej powietrza). Ponadto składa się z wody, która krąży w atmosferze od tysięcy lat lub dłużej, a to oznacza, że nie zawiera współczesnych, szkodliwych zanieczyszczeń, wszelkiego rodzaju chemikaliów i mikroplastiku. Podsumowując, jest to produkt dla prawdziwych koneserów.

Jest pewien minus, a mianowicie odpiłowanie kawałka lodu z lodowca, a następnie sprowadzenie go na dół jest dosyć drogim i na ogół nieopłacalnym przedsięwzięciem. Jednakże w Chile są góry, w których można praktycznie dojechać samochodem aż do czap lodowych. Dlatego w Patagonii jest dość powszechny widok kłusowników usuwających tony lodu z wierzchołków lokalnych gór.

Rząd Chile świadom tego problemu ustanowił kary za kradzież skarbów narodowych, takich jak lodowce patagońskie. Niestety i bez kłusowników pokrywy lodowe znikają w zatrważającym tempie przez globalne ocieplenie.

2. Stal z czasów przedatomowych

Prawdziwie egzotyczny towar, który jest szczególnie ceniony wśród producentów sprzętu laboratoryjnego.

Faktem jest, że współczesna stal zawiera mikroskopijne cząstki metali radioaktywnych, które są obecne w atmosferze ziemskiej od czasu przeprowadzenia przez człowieka pierwszych prób jądrowych.

Stal oraz ołów produkowane przed II wojną światową, nie zawierają takich cząsteczek. Dlatego mogą być stosowana do produkcji wysokiej klasy elektroniki oraz laboratoryjnych przyrządów pomiarowych.

Gdzie można znaleźć te metale?

Teoretycznie trzeba uzyskać pozwolenie na podwodne badania oraz wydobywanie na powierzchnię wody wraków z początku XX wieku. Uzyskanie zezwolenia nie jest proste, ponieważ działania, o których wspomniałam, podchodzą pod przepisy dotyczące poszukiwania skarbów.

I tu cali na biało wchodzą ludzie, którzy są gotowi za odpowiednio dużą opłatą nurkować i wyławiać przedatomową stal bez żadnych zezwoleń. Niezły sposób na wzbogacenie się, prawda?

3. Kokaina morska

Nazwa jest intrygująca, ale tak naprawdę odnosi się do pęcherza pławnego ryby totoaba. Powszechnie uznaje się, że jej pęcherz powstrzymuje proces starzenia.

Ten przysmak cieszy się tak ogromną popularnością w Chinach, że obecnie kilogram rybich pęcherzy wart jest na czarnym rynku 1,5 razy więcej niż kilogram kokainy. Jego skuteczność nie została udowodniona, ale ludzie go lubią - nawet jeśli daje tylko efekt placebo.

Niestety ryba totoaba jest na skraju wyginięcia, a jakby tego było mało, jej los może podzielić morświn Vaquita. Zamieszkują razem te same terany, dlatego podczas polowania na totoabę w sieć zaplątują się również morświny.

4. Olbrzymie kaktusy

Kilka lat temu na południu USA zapanowała nowa moda - dekorowanie podwórka gigantycznymi kaktusami, które można bez problemu kupić w kwiaciarniach. Niestety, okazuje się, że aż 30% asortymentu tych sklepów to rośliny nielegalnie wykopane na pustyni, które w rzeczywistości są pod ścisłą ochroną.

Kaktus Carnegie, słynny gigant z pustyń Arizony i Meksyku, jest uwielbiany przez współczesnych Yuppie (skrót od ang. Young Urban Professional – dosłownie: „młody wielkomiejski przedstawiciel wolnego zawodu”) za swój egzotyczny wygląd i imponujące rozmiary.

Popyt rodzi podaż. Wyhodowanie odpowiednio dużego kaktusa w szklarni zajmuje do 30 lat (a i tak nie ma pewności, że się ukorzeni). O wiele łatwiej jest wykopać go pod osłoną nocy na pustyni.

Mimo że za uszkodzenie kaktusów w Arizonie grozi 25 lat więzienia, ich przemyt kwitnie. Z Meksyku "kłujące złoto" jest eksportowane w przerażających ilościach do Stanów Zjednoczonych, a nawet Europy.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że słynny widok gigantycznych kaktusów o zachodzie słońca za kilka pokoleń będzie można podziwiać tylko w westernach...

5. Zużyty olej

Myślisz, że to żart? Skądże! Okazuje się, że zużyty olej roślinny z restauracji jest cennym produktem sprzedawanym na czarnym rynku.

Oczywiście restauracje nie sprzedają takiego oleju - mogą się go pozbyć tylko poprzez recykling na biopaliwo lub paszę dla bydła (Wielka Brytania, na przykład, niedawno wprowadziła ograniczenia dotyczące margaryny w paszy dla krów, ponieważ tłuszcze typu trans dostają się w ten sposób do całkowicie naturalnego mleka, w którym powinno ich nie być).

Sprzedażą zajmują się "kłusownicy" olejowi, którzy opróżniają beczki ze zużytym olejem znajdujące się na terenie restauracji i sprzedają go później po wygórowanych cenach np. producentom kosmetyków. Szokujące, prawda? W USA wielkość tego rynku szacowana jest na 75 mln dolarów rocznie!

Olej z przemytu może nawet posiadać fałszywy certyfikat zgodności z wszelkimi możliwymi normami i wymogami. Pomyślcie o tym, kiedy będziecie zastanawiać się nad kupnem naprawdę taniego kremu do rąk. 

Źródło: [1]

Autorem artykułu jest Meiv

0.13380193710327