Recenzja Resident Evil Village (bez spoilerów)
Recenzja Resident Evil Village (bez spoilerów) Recenzja Resident Evil Village (bez spoilerów)

Dopiero niedawno zaczęła się moja przygoda z serią Resident Evil, gdy ogrywałem siódmą część i już wtedy wiedziałem, że po kolejną odsłonę sięgnę na premierę. Tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość, że kontynuowana będzie historia znanych mi już bohaterów.

Co nowego

Zacznę od przykrych nowości, to dalej pójdzie gładko. Na pewno każdy, kto interesował się Village przed premierą, słyszał o braku polskich napisów. Często też spotykałem się z komentarzami zachęcającymi do bojkotu, ale czy niska sprzedaż w Polsce zachęciłaby Capcom do polonizacji przyszłych tytułów? Tego nie wiem, jednak jeżeli przeszkadza Ci ten fakt, to zachęcam do obejrzenia serii z polskimi napisami na moim YouTubie (odnośnik zamieszczony na dole posta).

Kolejną nowością - przynajmniej dla mnie - był kupiec. Jakież było moje zdziwienie, gdy z jednego z przeciwników wypadł mi worek z pieniędzmi, zwanymi Leiami. Oczywiście podobny system pojawił się w czwartej odsłonie serii, jednak tam jeszcze nie dotarłem - mam sporo do nadrobienia, a jako że od jakiegoś czasu mówi się o remake'u, to już czekam z niecierpliwością.

Kupiec o imieniu Duke, pozwala nam na zakup zasobów, takich jak amunicja, apteczki czy plany do wytwarzania, a nawet nowe bronie. Jednak co było dla mnie dość problematyczne - to ulepszanie posiadanych broni. Nigdy nie wiedziałem, jaka jest wartość wspomnianej już waluty i co opłaca się ulepszać, a co lepiej odpuścić, bo za chwilę znajdzie się lepszy odpowiednik wybranej broni.

W różnych lokacjach możemy natknąć się na zwierzęta, po zabiciu których zyskamy ich mięso. Dostarczając je Duke'owi, ten przygotuje dla nas potrawy, zapewniające stałe bonusy.

Opowieść

Co tu dużo gadać… Fabuła naprawdę wciąga. Całą grę ukończyłem w około 10 godzin i mimo kilku przestojów, w których nie wiedziałem jak dojść do kolejnego celu, to cały ten czas bawiłem się doskonale. Gra podzielona jest na kilka etapów, a każdy z nich ma swoich fabularnych przedstawicieli -  bossów, wokół których zbudowana jest narracja.

Ethan musi zmierzyć się z czterema głównymi przeciwnikami, podążając po kolei za każdym do odrębnych lokacji, które idealnie odwzorowują każdego z nich. W każdej ze wspomnianych lokacji zmierzy się z ciekawymi zagadkami, krętymi zakamarkami, a każde gościnne odwiedziny zwieńczy epicką walką z gospodarzem.

Świat

Pierwsze spojrzenie na dolinę, w której leży tytułowa wioska, na tle zamku Dimitrescu zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Później nie było wcale gorzej. Lokacje są dość ładne i szczegółowe. Z przyjemnością odkrywałem kolejne miejsca, w dość sporym - jak na tego typu grę - świecie.

Wioska leży w centrum wydarzeń, tak więc kończąc kolejne etapy, wracamy do znanej już lokacji, która odsłania przed nami nieodkryte wcześniej sekrety.

Warto też wspomnieć o świetnym udźwiękowieniu gry.

Podsumowując — choć uważam, że siódma część Residenta miała bardziej wyrazisty klimat, a przedstawione w niej wydarzenia lepiej się broniły fabularnie, niż te z 'ósemki', to i tak za całokształt daję najnowszej odsłonie 9/10. Z czystym sumieniem mogę Wam polecić zakup. 

A Ty już grałeś, albo masz zamiar zagrać w Resident Evil Village?


Autor recenzji: Sebastian Rak

0.1428210735321