Czy bohaterem narodowym USA jest zaginiony polski chłopiec?
Czy bohaterem narodowym USA jest zaginiony polski chłopiec? Czy bohaterem narodowym USA jest zaginiony polski chłopiec?

Na przełomie 1989 i 1990 roku w Polsce doszło do zmian w wielu strukturach życia, m.in. ustrój polityczny ulega transformacji, tworzy się wolny rynek oparty na własności prywatnej, społeczność zaczyna akceptować zbiór nowych zasad i reguł, a także Milicja przekształca się w Policję. Chaos, który wówczas panuje, zapewne ma wpływ na przebieg tej historii. 

Sobota 17 marca 1990 roku rozpoczęła się zwyczajnie w rodzinie państwa Cichowicz. Główny bohater tej historii, czteroletni wówczas Tomek poprosił mamę, by ta została z nim w domu. Niestety pani Jola, mama Tomka musiała iść do pracy, ale zapewniła syna, że po powrocie obejrzy z nim film pt. "King Kong". Tego dnia Tomasz został pod opieką taty. Mężczyzna pochłonięty był pracą przy budowie własnego domu, a chłopiec wymyślał sobie zabawy biegając wokół domu.

Pani Jola będąc w pracy miała dziwne przeczucie, cały dzień czuła niepokój. Gdy wróciła z pracy, zapytała męża, gdzie jest Tomuś, a ten odpowiedział jej, że bawi się koło domu. Kobieta poszła się przebrać, po czym postanowiła pomóc mężowi. Po pewnym czasie zaczęła szukać Tomka, ale niestety na próżno. Udała się do sąsiadki mieszkającej dwa domy dalej spytać czy nie ma u niej Tomka, w końcu ich dzieci lubiły się razem bawić, jednak okazało się, że dzieci sąsiadki od dwóch godzin przebywają w domu. U sąsiadki z naprzeciwka również nie było Tomka.

Pani Jolanta była przerażona, a na dodatek mąż musiał iść do pracy - był kierowcą karetki. Mężczyzna nie wierzy w to, aby synowi stało się coś złego i wychodzi z domu. Kobieta idzie do sąsiadki i razem szukają chłopca. Po paru godzinach tata Tomka przyjeżdża do domu i wraz z żoną udają się na posterunek milicji. Około godziny 20 składają zawiadomienie o zaginięciu dziecka. Funkcjonariusze przyjmują zgłoszenie, ale nie chcą powiadomić służby granicznej o tym fakcie. Matce ciężko się z tym pogodzić, ponieważ zakłada, że jej syn mógł stać się ofiarą porwania. Gdyby służba graniczna wiedziała o tym, mogłoby udać się ustalić, gdzie znajduje się czterolatek. Milicjanci jednak wątpią w tę tezę i postanawiają szukać zaginionego na miejscu. W tym celu ściągają psy tropiące.

Jolanta całą noc z sąsiadką szuka Tomka. Po pewnym czasie znalazła ślady charakterystycznych kaloszy chłopca - na ich podeszwie znajdował się miś. Ściągnięte do akcji wyszkolone psy doprowadzają milicjantów dokładnie do tego samego miejsca. Dziecka jednakże nigdzie nie ma. Mama chłopca się nie poddaje i szuka dalej. Na próżno. Milicja również nie ma nowych informacji na temat tego zaginięcia. Nazajutrz pod domem państwa Cichowicz zjawia się pięcioletni chłopiec, który mówi pani Jolancie, że w dniu zaginięcia Tomka bawił się z nim. Oto fragment rozmowy:

– Bawiłeś się wczoraj z Tomkiem? 

– (Chłopiec potakuje) 

– A w co się bawiliście? 

– W pedałówkę, to taka zabawa, proszę pani, że rower się stawia na siodełko i kręci się jak najszybciej i najdłużej pedałami. 

– I co, Tomek zostawił cię i poszedł do domu? 

– Nie, proszę Pani, tu przyszedł taki bardzo brzydki pan. 

– Dlaczego brzydki? 

– Bo miał takiego dużego wąsa i kurtkę taką do kolan, brązową, jak kora drzewa… – I co? Ten pan bawił się z wami? 

– Nie, rozmawiał z Tomkiem, a później wziął Tomka za rękę i z nim poszedł, o tam!

W tym momencie chłopiec wskazuje w kierunku drogi, na której Jola w nocy znalazła odciśnięte ślady misia. Kobieta uświadamia sobie, że jej syn mógł zostać porwany. Milicjanci zostali poinformowani o zeznaniach pięciolatka, ale zakładają zupełnie inny scenariusz. Ich zdaniem Tomek mógł wpaść do pobliskiej rzeki Łyny i najzwyczajniej w świecie chłopiec się utopił. Na dodatek pojawia się świadek mówiący o tym, że widział wczoraj po południu chłopca bawiącego się przy rzece. Zostaje przeszukane dno rzeki, ale nie ma w niej żadnych śladów chłopca.

Pani Jolanta nadal jest przekonana, że jej dziecko zostało porwane. Prosi, aby milicja przesłuchała pięcioletniego chłopca, który feralnego dnia bawił się z Tomkiem. Jego rodzice nie wyrażają na to zgody. Kobieta również nie miała okazji, aby jeszcze raz wypytać go o szczegóły. 

Łyna po pięciu dniach od zaginięcia czterolatka zostaje przeszukana, tym razem nurkowie sprawdzają ją na długości dwóch/trzech kilometrów, dosłownie centymetr po centymetrze. Nie przynosi to żadnych rezultatów. Zresztą pani Jolanta nie wierzy w utonięcie, ponieważ mówiła synkowi, że pod żadnym pretekstem nie wolno zbliżać się do rzeki. Tomek był posłusznym dzieckiem i nigdy nie łamał zakazów. Jakby tego było mało - chłopiec bał się wody. Kolejnym faktem przemawiającym za tym, że Tomek nie utonął, jest to iż w dole rzeki zebrały się powalone drzewa, które utworzyły coś w rodzaju tamy. Według specjalistów, nawet gdyby dziecko utonęło, to jego ciało zostałoby właśnie tam odnalezione. 

Po pół roku prokuratura umarza postępowanie i zamyka sprawę, która trafia do archiwum. Mija kilka kolejnych bezowocnych lat, w których mama Tomka prowadzi poszukiwania na własną rękę.

Portret progresywny 23-letniego Tomka Cichowicza

W 2008 roku policyjni specjaliści sporządzają tzw. portret progresywny Tomka (robi się go na podstawie zdjęć osoby zaginionej oraz zdjęć członków najbliższej rodziny i ma on na celu przybliżyć wygląd zaginionej osoby uwzględniając upływ czasu). 

W 2015 roku na portalu Facebook zostaje utworzona strona "Tomasz Cichowicz" poświęcona poszukiwaniom Tomka. Po około miesiącu zaangażowana w poszukiwania Iwona Modliborska tworzy anglojęzyczną stronę „Missing / Kidnapped Tomasz Cichowicz”. 

Na początku sierpnia użytkownik o nazwie Warner Douglas wysyła wiadomość do Iwony sugerując, że wie gdzie znajduję się zagioniony Tomek, dołącza również zdjęcia, na których widoczny jest amerykański żołnierz i Barack Obama. Iwona przesyła otrzymane zdjęcia Jolancie, a ta przeglądając je doznaje dziwnego uczucia, że to może być jej syn. Konto, z którego zostało wysłane domniemane zdjęcie Tomasza zostało usunięte. Nigdy nie dowiedziano się, kim była osoba pod nazwiskiem Warner Douglas.

Jednakże udało się ustalić, że mężczyzna ze zdjęcia to Ryan Pitts, amerykański żołnierz odznaczony przez prezydenta USA Baracka Obamę medalem honoru za wojnę w Afganistanie. Wpisująć jego dane w wyszukiwarkę trudno odnaleźć dokłądną datę jego urodzin, ponieważ różne strony podają sprzeczne informację. Jednakże rok zawsze jest ten sam - 1985, co pokrywa się z datą narodzin Tomka Cichowicza. Po głębszym szukaniu informacji na temat amerykańskiego bohatera możemy odnaleźć jego rodziców. Ci, jednak noszą inne nazwiska, tak samo jak przyrodni brat Ryana. W jednym z wywiadów babcia Pitts'a opowiadała o tym, że nie miał łatwego życia, musiał od najmłodszych lat walczyć o przetrwanie.

Pani Jolanta, mama Tomka

Ustalono również, że dziadek Ryana miał polskie korzenie i mówił w polskim języku. Mężczyzna na początku lat 90 był wicedyrektorem w szkole, ale zrezygnował z tej funkcji, aby uczyć wnuka w domu. W tych latach również rodzina Ryana bardzo często się przeprowadzała, nie wiadomo z jakich przyczyn. 

Iwona Modliborska, która biegle zna język angielski postanowiła wraz z panią Jolantą napisać wiadomość do Ryana. Kobiety opisały mu całą sytuację. Mężczyzna na początku chętnie odpisywał, co więcej obiecywał, że prześle swoje zdjęcia z dzieciństwa. Kobiety poprosiły również o potwierdzenie czy ma bliznę po wycięciu wyrostka robaczkowego oraz o potwierdzenie grupy krwi 0RH+. Ryan jednak nigdy nie odpowiedział na te pytania. Kontakt zupełnie się urwał. 

Fundacja Itaka zajmująca się poszukiwaniem osób zaginionych, jak i również Interpol obiecały, że poproszą Ryana o przeprowadzenie badań DNA, jednak mężczyzna nie wyraził na to zgody. Te badania można wykonać tylko za zgodą osoby zainteresowanej, nawet sąd w tej sprawie jest bezradny.

Ryan Pitts z rodziną

Z nieoficjalnych źródeł możemy się dowiedzieć, iż została przeprowadzona ekspertyza. Porównano zdjęcia małego Tomka i Ryana. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, że na 98% Ryan to zaginiony przed laty Tomasz Cichowicz. 

W sieci pojawiają się różne hipotezy. Jedna z nich mówi, że Warner Douglas to tak naprawdę Ryan Pitts i mężczyzna założył to konto, aby naprowadzić na swój ślad panią Jolantę. Później jednak się z tego wycofał. 

Gdyby rzeczywiście okazało się, że zaginiony Tomek jest amerykańskim żołnierzem sprawa ta zyskałaby ogólnoświatowy rozgłos. Może mężczyzna uznał, że nie potrzebuje takiej "sławy". Zastanawiające również jest to, iż nie zablokował pani Iwony, odczytuje każdą wiadomość od niej. Nigdy nie zaprzeczył ani nie potwierdził doniesieniom kobiet. 

Źródła: [1][2][3]

Autorzy artykułu: Justyna Ludwin i Paweł Jajko z Wansee Straszne Historie dla posty.pl

0.07449197769165