ZOZO - rok niebezpiecznego życia, podsumowanie z lodem w majtach
ZOZO - rok niebezpiecznego życia, podsumowanie z lodem w majtach ZOZO - rok niebezpiecznego życia, podsumowanie z lodem w majtach

To był naprawdę fascynujący rok. Jeszcze takiego nie było za mojego blisko półwiecznego życia. Zaspy w czasie zimy stulecia dało się obejść. Ludzkie gehenny, gdy nadszedł stan wojenny jedni przespali, inni przetrzymali. Wolne wybory i przemiana z szarej, brudnej rzeczywistości szeleszczącej drelichem w kolorową, równie brudną realność szeleszczącą ortalionem. Coś upadało, coś się wznosiło. Po japońsku: jako tako.

Potem zamach w Sarajewie, znaczy się, nie zamach tylko wypadek i nie w Sarajewie tylko w Smoleńsku. No i Poznań 56 – a nie, to za wcześnie i nie żyłem jeszcze.

Poniżej poznański protest po zabójstwie George'a Floyda, który udowadnia, że problemy z oddychaniem występowały już przed pandemią. Przypadek? Nie sądzę.

Rok zozo / 2020 doprowadził świat na skraj rozpaczy, a internet dorzucił swoje 5 groszy w postaci gigabajtów teorii spiskowych i antynaukowych. Okazało się, że ludzi jest naprawdę za dużo na planecie. Każdy ma prawo do życia, ale jeśli robisz wycinkę drzew, czy innych orangutanów, cytujesz naturopatów i palisz w piecu stojącym na płaskiej ziemi epoksydowym duroplastem, bo jesteś nieelastycznie nastawiony do globalnego ocieplenia, to twoja obecność na błękitnym padole może zostać poddana w wątpliwość przez Tych, Którzy Dopiero Nadejdą.

Kim będą, tego nie wiemy, ale zapewne wśród nich nie napotkasz kosmitów, a jedynie młode ziemskie pokolenia o bojowym nastawieniu. Nie będą mieć obaw, by zbezcześcić pamięć o politykach, których działania sprawiły, że obywatele kraju wdepnęli w szkodę, a mówiąc bardziej obrazowo weszli twarzą w gówno. Bądź spokojny - Ci młodzi z wulgaryzmami na tekturkach nie wystraszą się i w swoim czasie naplują na twój grób (co najmniej trzykrotnie). 

A zaczęło się tak niewinnie. Gdzieś z początkiem roku w WTF Wuhan trawestując Tuwima „gdzieś im koronka z ziemi sikła i obrodziła truposzami”. My, Polacy, w tym czasie wkładaliśmy sobie lód do majtek, bo tak hartuje się stal! Rząd wskazał, nakazał, zakazał, to się posłuchaliśmy, by chociaż raz udowodnić Ojczyźnie, że „mądry Polak przed szkodą”. Pacjent zero został przywleczony z Niemiec na siłę, by Janusz Kowalski mógł zatriumfować i by Polska nie była w tyle z zakażeniami. Prawdę powiedziawszy, akurat wtedy zaskakująco pięknie dbaliśmy o siebie i było to tak widoczne, jak Widzialna Ręka na Fejsie.

No ale potem ten ospowaty pan dorwał się do powielaczy. Kornik drukarz rozpoczął regulację ekosystemów i nie swoimi 70 milionami złotych zapylił Magazyn Pocztowy położony przy ulicy św. Teresy od Dzieciątka Jezus 105 w Łodzi. Jak obliczyli amerykańscy naukowcy, najdroższa makulatura na świecie paliłaby się do końca świata i ani jeden dzień dłużej.

Działy się też inne, bardziej prozaiczne rzeczy. Nasze dzieci przestały wychodzić z domu i zaczęły balować podczas Netflix party. Seniorzy wypuszczali się na godzinne, dwugodzinne rajdy w poszukiwaniu zaginionego serka. A co najtragiczniejsze, smartfony przestały rozpoznawać nasze twarze i odciski palców, bo omaseczkowani, zarękawiczkowani właściciele stali się randomowymi użytkownikami, a takim wara od twittera. Wkrótce i tak zalała nas fala rozemocjonowanych hejto-wpisów, dementowanych dramatycznymi njusami: „ktoś włamał mi się na konto”.

Życie stanęło pod wielkim znakiem zapytania, podobnie jak praca, zdrowie, życie. Zaprzestano podróży, a jeśli już, to wracano i kwarantanniono się do bólu. Krzywa wypłaszczeń i wypaczeń zaczęła wzrastać i wić się niczym koronawirus na porannej mszy. Padały firmy, upadali ludzie. Inni się podnosili.

Najlepiej prządł Zakład Pogrzebowy A.S. Bytom, który przypominał, że nawet podejrzany kaszel, nie jest wystarczającym powodem do przywiezienia babci lub dziadka do zakładu. Dobrze wiodło się niektórym producentom żywności, trudni w obyciu pracownicy działów IT zostali kluczowymi pracownikami, a ich profesję wpisano w czasie pandemii do zawodów chronionych. Kurier stał się ważniejszym człowiekiem niż dziennikarz, bo niósł dobre przedmioty, a nie złe informacje. 

Pojawiły się nowe słowa, których nauczyli się nawet stulatkowie. Podczas pierwszego lockdownu przyjemną odmianą dla upiornych aut policyjnych nakazujących ze szczekaczek, by zostać w domu, był pan z nielegalną obecnie dmuchawą do liści buczącą do skrętu kiszek lub zwykła śmieciarka. Uświadomiłem to sobie, gdy sąsiad na widok odpadkarza zakrzyknął z balkonu: Śmieciarz!!! Jak on żyje, to znaczy, że my też możemy! Śmieciarz, śmieciuś!

Drugi lockdown, trzecia fala, czwartorzęd. W grudniu już nie wiadomo, co jest czym. Cieszą otwarte od miesięcy lasy, dwie nowe radiostacje "trójkowe", opaski śledzące sen, mniej psów w schroniskach, no i dobrowolne szczepienia gorąco wspierane przez Episkopat, że to "sprawa sumienia" (ktoś zbyt dosłownie potraktował mema: Wszyscy, którzy zostali zaszczepieni na ospę w 1796 roku nie żyją).

Co nie cieszy? Zamknięte Same Krafty, odwołany koncert Swans i Ireny Santor (szkoda, że nie wspólny), sypiące się hotele i burdele, brak w listopadzie w szkołach 572 mln uczniów z powodu zamknięcia placówek w 30 krajach oraz wzrost sprzedaży antydepresantów (przez pierwsze 10 miesięcy roku kupiono 16 mln produktów uspokajających bez recepty i ponad 20,5 mln antydepresantów). 

Na koniec kilka faktów, które mogą mieć znaczenie, ale nie muszą: Szczecin nadal nie leży nad morzem, do Pionek przyszło wczoraj 75 sztuk szczepionek Pfizera (ktoś nie dostanie drugiej dawki), były handlarz bronią nadal wisi 70 baniek za respiratory, które zasasinił, no i najważniejsze: dzisiaj pełnia księżyca.

Należy mieć nadzieję, że jak w 2021 nie będzie lepiej, to przynajmniej, by nie było gorzej. W końcu nie jesteśmy na Ziemi za karę, nie popełniajmy zatem przestępstw przeciwko prawom natury (nie trawmy już nietoperzy i zapomnijmy o tych jadalnych pytonach z Florydy). "Nie będziesz konsumił tego, co lata i pełza, bo skończysz we łzach" - Mateusz 10:30, Księga Odwleczonego Prawa.

Swoją drogą, byłoby miło zacząć już uprawiać ten sport czy seks bez maseczek.

Czego sobie i Wam życzę w 2021 roku.

0.13658404350281