Porywacz syna chińskiego biznesmena zadzwonił, by zapytać, gdzie powinien zainwestować 1 miliard $ okupu
Porywacz syna chińskiego biznesmena zadzwonił, by zapytać, gdzie powinien zainwestować 1 miliard $ okupu Porywacz syna chińskiego biznesmena zadzwonił, by zapytać, gdzie powinien zainwestować 1 miliard $ okupu

Choć o porwaniach i okupach najczęściej słyszymy w filmach sensacyjnych, nie oznacza to, że podobne historie nie rozgrywają się także w prawdziwym życiu. Rzeczywistość nie zawsze pokrywa się ze scenariuszem hollywoodzkiej produkcji, ale faktem pozostaje, iż w prawdziwym życiu przestępcy również potrafią zaskoczyć swoimi dziwnymi pomysłami.

Po 17 latach Li Ka-shing, chiński przedsiębiorca i inwestor po raz pierwszy ujawnił szczegóły porwania swojego najstarszego syna, Victora Li Tzar-kuoi przez Cheunga Tze-keunga znanego również jako "Big Spender". Li rzadko udziela wywiadów, jednak postanowił potwierdzić ówczesne plotki i opowiedzieć, jak bezczelny gangster pojawił się w jego domu 23 maja 1996 roku. Po tym jak porwał syna Li, Big Spender zażądał dwóch miliardów dolarów, lecz wyszedł z jednym.

W rozmowie z Nanfang Media Group Li opowiedział, jak przebiegała jego rozmowa z gangsterem. - Mam tylko 1 miliard w gotówce - powiedział biznesmen porywaczowi. Następnie zaproponował, że może iść do bankomatu wypłacić resztę, jednak postanowił również dać przestępcy pewną radę: - Masz już wystarczająco dużo pieniędzy, aby starczyło ci do końca życia. Radziłbym ci uciekać bardzo daleko, rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu i być dobrym człowiekiem, póki jeszcze masz szansę.

W wywiadzie biznesmen przyznał, że winą za tę sytuację obarczał tak naprawdę samego siebie. - Jestem wysoko postawionym człowiekiem w Hongkongu, ale nie uważałem na siebie i bliskich dostatecznie dobrze. Zawsze korzystałem z tych samych tras, na przykład udając się na trening. Moi bliscy tak samo - wyznał. Cheung i jego wspólnicy, uzbrojeni w dwa AK-47, siedem pistoletów i cztery kamizelki kuloodporne, uprowadzili Victora Li, gdy ten wracał z pracy do swojego domu w Deep Water Bay Road.

Podobnie jak w filmach akcji, syn hongkońskiego przedsiębiorcy miał zostać skuty kajdankami, a jego usta zaklejono mocną taśmą. Zasłonięto mu oczy i skrępowano nogi stalowymi łańcuchami. Mówiono, że był przetrzymywany przez jedną noc.

Dopiero kilka lat temu Li zdecydował się ujawnić, co porywacz zrobił później. Po odebraniu okupu Cheung był na tyle bezczelny, aby poprosić o radę, jak zainwestować otrzymane pieniądze. - Panie Li, jestem nałogowym hazardzistą i straciłem wszystkie pieniądze. Czy mógłby mi pan podpowiedzieć jak inwestować w bezpieczny sposób? - miał zapytać gangster. Jak można się domyślić, inwestor niekoniecznie chciał udzielać rad człowiekowi, który porwał mu syna, więc odpowiedział mu tak: - Jedyne, czego mógłbym cię nauczyć, to tego jak być dobrym człowiekiem. Na inne twoje pytania nie zamierzam odpowiadać. Masz przed sobą tylko jedną ścieżkę. Lepiej uciekaj daleko stąd, bo inaczej skończysz marnie.

Li nie zdecydował się zgłosić sprawy na policję, za co później spotkał się z krytyką. W pewien sposób przewidział jednak dalsze losy Cheunga. Za przestępstwa obejmujące morderstwo, porwanie, rabunek i przemyt materiałów wybuchowych on i czterej inni członkowie gangu otrzymali karę śmierci, którą wykonano w Panyu w 1998 roku. Podejrzewano wówczas, że Li zawarł układ z władzami, który miał doprowadzić do takiego ukarania przestępców, jednak w 1999 roku biznesmen zdementował te plotki.

Źródła: [1][2][3][4][5][6]

0.13151001930237