Nie ma chyba bardziej osobliwych zdarzeń w dziejach Rosji niż powracający w czterech różnych fizycznie wcieleniach pretendent do tronu po śmierci ostatniego z dynastii Rurykowiczów, Fiodora I. Był to okres Wielkiej Smuty, który zapisał się na kartach historii jako dramatyczna walka o władzę. Kryzys trawiący państwo zaczął się w 8 lat po śmierci małego carewicza.
Dymitr Iwanowicz urodził się 19 października 1582 roku w Moskwie i był synem cara Iwana IV Groźnego i jego ostatniej, siódmej żony Marii Nagoj. Zginął w tajemniczych okolicznościach w wieku 8 lat. Prawdopodobnie w trakcie zabawy z kolegami dostał ataku padaczki i ugodzono go nożem. Rozniosła się jednak plotka, że został skrytobójczo zabity na polecenie Borysa Godunowa, carskiego faworyta. O to zabójstwo oskarżano między innymi polskiego lekarza, co potem przyczyniło się do udziału naszego kraju w walkach związanych z obsadzeniem tronu Rosji. Śmierć młodego carewicza jest uważana za jedno z kluczowych wydarzeń prowadzących do nastania Wielkiej Smuty.
W czasach smuty, Sergiej Wasilijewicz Iwanow
Mimo że Dymitr został kanonizowany przez Cerkiew i jest czczony jako patron chorujących dzieci, to po wyborze Godunowa na cara Rosji i jego śmierci, cudownie zaczęli się pojawiać kolejni prawdziwi Dymitrowie, zwani Samozwańcami.
Scenariusz ich walki o tron był podobny. Objawia się człowiek, który twierdzi, że jest zmarłym carewiczem i teraz chce być carem Rosji. Pierwszy z nich, który przetarł szlak, był prawdopodobnie zbiegłym mnichem z Monasteru Czudowskiego w Moskwie - Grigorij „Griszka” Otriepjew, dla przyjaciół Jurij Bogdanowicz Otrepiew. Jak pisał jeden z historyków: „Nie sposób uznać, iż samozwaniec był Otrepiewem; nie sposób również twierdzić, iż Otrepiew nie mógł nim być: prawda jest na razie nieznana”.
Istniała również plotka, że Samozwaniec I mógł być nieślubnym synem Stefana Batorego, który spłodził go z córką borowego z okolic Grodna, gdzie król uwielbiał polować.
Rodzina królewska zagroziła mu wygnaniem, więc uciekł do Rzeczypospolitej. Tam zaczął zdobywać poparcie dla swojej misji, by zostać carem.
Część szlachty litewskiej i polskiej uważała, że to fantastyczny zwrot wydarzeń. Udzielili mu wsparcia, a wraz z grupą 2500 Polaków i 2000 Kozaków, poprowadził inwazję na Rosję. Zajął Moskwę w 1605 roku i był rządcą kraju przez 11 miesięcy. W tym czasie dokonał m.in. licznych amnezji, ale do dziś Rosjanie nie potrafią ocenić jego rządów, u których podłoża tkwiło samozwańcze kłamstwo.
Nie był lubiany, bo otaczał się głównie Polakami, a poza tym nie przestrzegał miejscowych obyczajów. Nie nosił brody i nie spał po obiedzie, co było w zwyczaju. Liczne intrygi Dymitra doprowadziły do powstania, w którym został zabity wraz z 500 Polakami. Jego zwłoki pochowano, ale potem odkopano i zawleczono na sznurze uwiązanym do genitaliów na Plac Czerwony. Tłum zmasakrował ciało, poćwiartował i spalił. Prochami Dymitra Samozwańca I nabito armatę ustawioną na rogatkach Moskwy, po czym wystrzelono je w kierunku Polski.
Mimo to nie wszyscy uwierzyli w jego śmierć i rozeszły się plotki, że Dymitr wciąż żyje. Nie trzeba było długo czekać, by pojawił się kolejny pretendent. Samozwaniec II wyglądał zupełnie inaczej niż I, ale i tak wdowa po tym pierwszym rozpoznała w przybyszu swego cudownie odnalezionego męża.
Wkrótce nr 2 zebrał zwolenników wśród Kozaków, Polaków, Litwinów i partyzantów, po czym udało mu się założyć w południowej Rosji kwaterę z rządem operacyjnym we wsi Tuszyno koło Moskwy. Jego stutysięczna armia sprawiła, że w latach 1608 – 1610 kontrolował znaczną część państwa i posiadał własną administrację oraz dwór. Po klęsce w bitwach salwował się ucieczką, ale pod miastem Kaługa zastrzelił go w saniach Tatar Piotr Urusow, którego Samozwaniec II wcześniej więził i torturował.
I wtedy "cały na prawosławno" wchodzi diakon Sidorka zwany złodziejem pskowskim. Ogłasza się trzecim z kolei cudownie ocalałym Samozwańcem. Zdobywa niewielkie poparcie Kozaków, ale jest na dobrej drodze do tronu. Niestety niezdobyta jeszcze władza uderza mu do głowy. Jego rozwiązłe życie i rosnąca przemoc wiodą do oczywistego końca. Wkrótce zostaje zdradzony, uwięziony w klatce, wystawiony na pokaz, a potem stracony w Moskwie.
Ponieważ Rosja to stan umysłu, który jest zaraźliwy, niedługo potem pojawia się czwarty Samozwaniec. Jednakże ludzie „nie takie głupie” i zaczynają wątpić w jego autentyczność, być może znudzeni tym samozwańczym trendem. Jakby nie było, czwarty pretendent po roku znika bez śladu, a Polacy od dwóch lat okupujący Moskwę zostają z niej wyparci.
Na carski tron wstępuje książę Michał Romanow, który zapoczątkowuje nową, już nie samozwańczą, dynastię.
źródło: [1]