W tym mieście obowiązuje zakaz umierania
W tym mieście obowiązuje zakaz umierania W tym mieście obowiązuje zakaz umierania

Jest takie norweskie miasto na dalekiej północy, w którym można robić bezcłowe zakupy, jeździć na nartach, podziwiać piękno archipelagu Svalbard, czy sprawdzić swoją odporność na nieznośne zimno. Jedyne, czego tu nie można – to umierać.

Longyearbyen, stolica prowincji Svalbard, leży na wyspie Spitsbergen na Morzu Arktycznym. Mieszka w niej prawie 2 tysiące ludzi zatrudnionych przy wydobyciu węgla lub w turystyce. Żyje się tu całkiem normalnie, chociaż mieszkańcy nie mogą posiadać kotów ani fretek, bo tutejsza fauna obfituje w liczne gatunki ptaków, które są pod ochroną.

W prowincji Svalbard żyje ponad 3 tysiące niedźwiedzi polarnych. Są również pod ochroną, ale na wszelki wypadek każdy uczy się do nich strzelać, bo zdarza się, że zwierzęta zapuszczają się blisko ludzkich osad w poszukiwaniu pożywienia. To dlatego w wielu miejscach publicznych znajdują się wieszaki na strzelby.

To, co odróżnia Longyearbyen od innych miasteczek, jest związane z wprowadzonym w 1950 roku „zakazem umierania”. Wtedy odkryto, że wieczna zmarzlina sprawia, że ciało nie ulega naturalnemu rozkładowi i konserwuje się, co w razie ocieplenia klimatu grozi wybuchem epidemii. Z tego powodu tutejszy cmentarz od 70 lat nie przyjmuje zwłok i jest zamknięty. Bliscy śmierci mieszkańcy Longyearbyen są proszeni o opuszczenie wyspy, a ciała osób nagle zmarłych, są przewożone poza Svalbard.

Kilkanaście lat temu zafascynowani miastem naukowcy przebadali wieczną marzłoć na pobliskim cmentarzu, tak skutecznie konserwującą ciała. W próbce pobranej od dawno zmarłego mieszkańca odkryto wirusa odpowiedzialnego za epidemię „hiszpanki”, pandemii grypy w latach 1918-1919, której ofiary znacznie przewyższyły liczbę wszystkich zabitych w I Wojnie Światowej. 

źródło: dailymail; mojanorwegia; newyorktimes; wikipedia

0.13582897186279